Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
którzymieszkaliiprowadzilifarmywcieniuBuck’sPeak.
Wniedzieleprawiewszyscygromadzilisięwkościele,kaplicy
wkolorzeorzechówpekan,stojącejzarazprzyszosie,omałej,
skromnejiglicy,charakterystycznejdlakościołówmormońskich.Tato
osaczyłojców,zarazgdywyszlizław.Zacząłodswojegokuzyna
Jima,którysłuchałwdobrejwierze,gdyojciecmachałBiblią
iobjaśniał,dlaczegomlekojestgrzeszne.PotemJimuśmiechnąłsię
szeroko,poklepałtatęporamieniuipowiedział,żeżaden
sprawiedliwyBógniezabroniłbyprzecieżczłowiekowidomowych
lodówosmakutruskawkowymwgorąceletniepopołudnie.ŻonaJima
wsunęłamurękępodramię.Gdyprzeszlioboknas,poczułamzapach
gnojówki.Potemmisięprzypomniało:wielkafermamlecznależąca
omilęodBuck’sPeaknależaławłaśniedoJima.
Gdytatorozpocząłkrucjatęprzeciwmleku,babciawypełniłanimcałą
lodówkę.Onaidziadekpilitylkochudemleko,aleszybkoznalazłysię
tamwszystkierodzajedwuprocentowe,pełnotłuste,anawet
czekoladowe.Najwyraźniejbabciauważała,żemusibyćbardzo
konsekwentna.
Śniadaniestałosiętestemlojalności.Codziennieranocałarodzina
zasiadaławokółdużegostołuzczerwonegodębuijadłaalbopłatki
zsiedmiuziarenzmiodemimelasą,alboplackizmąkizsiedmiu
ziaren,równieżzmiodemimelasą.Ponieważbyłonasdziewięcioro,
nigdyniewystarczałonabieżącousmażonychplacków.Lubiłam
płatki,jeślimogłamjezanurzyćwmleku,wtedyśmietankazbierałasię
naziarenkachiprzesączaładośrodka.Aleodmomentuobjawienia
jedliśmypłatkizwodą.Tojakbyzjeśćmiseczkębłota.
Nieminęłodużoczasu,azaczęłamrozmyślaćomleku,którepsuło
sięwlodówcebabci.Potemnabrałamzwyczajupomijaniaśniadania
ichodzeniakażdegorankaprostodoobory.Karmiłamtamświnie
zlewkami,napełniałamkorytodlakrówikoni,apotem
przeskakiwałamprzezpłotzagrody,obchodziłamdookołaoborę
iwchodziłambocznymidrzwiamidodomubabci.
Pewnegoranka,gdysiedziałamprzyblacie,przyglądającsię,jak
nalewamlekanapłatkikukurydzianewmisce,babciazapytała:
Niechciałabyśpójśćdoszkoły?
Niechciałabymodparłam.
Skądwiesz?powiedziałaszorstko.Nigdynawetnie
spróbowałaś.