Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Marta…–wyjąkał.
–Witaj,Werner.Niespodziewałeśsię,co?
Niewiedział,coodpowiedzieć.Abyzyskaćnaczasie,udał,
żeszukakluczadodrzwiwwewnętrznejkieszeniwalizki,gdy
tymczasemprzezgłowęprzebiegałymupytania,naktóreniepróbował
nawetznaleźćodpowiedzi.
SpotkałjąpodkoniecubiegłegorokuwCmentarnejGórze,kiedy
wrazzlokalnąpolicjąpracowałnadsprawąseriipopełnionychtam
morderstw.Niewspominałbydobrzetychdramatycznychdni,gdyby
nieMartawłaśnie.Wprawdziezarazokazałosię,żejestjakośtam
związanazmiejscowympodinspektorem,aleobserwującich,szybko
zrozumiał,żezwiązektennależywłaściwiedokategoriiplatonicznych,
adziewczynajestNikiforowibardziejprzyjaciółkąniżkochanką.
Aterazczekałananiegoprzeddrzwiamiwśrodkunocy.
Niezapowiedziana.
Przepuszczającjąwdrzwiach,bąknąłcoś,przepraszając
zabałagan,aleMartatylkomachnęłaręką.Oczywiścieprzesadzał.
Mieszkaniewyglądałoschludnie,akilkależącychnasofieubrań
trudnobyłonazwaćbałaganem.Wernerwskazałfotelprzyoknie.
–Zaczekasz?–spytał.–Tylkopozabijamrobakiwkuchniimoże
kawęzaparzę.Napijeszsię,prawda?Porajestidealna…
–Chętnie.–Uśmiechnęłasię.
Położyłakurtkęnaoparciufotela,poczymusiadłanasamymjego
brzeguirozejrzałasię.Znacznączęśćprzeciwległejścianyzajmował
mebelprzypominającybibliotecznyregałorazpokaźnakolekcjapłyt.
Martaprzebiegławzrokiempogrzbietachstojącychnapółkach
książek,szukającznajomychpozycji,większośćtytułówiautorównic
jejjednakniemówiła.
Zkuchnidobiegłjądźwiękuruchamianegoekspresu.Pokilku
minutachWernerwrócił,niosącnaspodkachdwiefiliżanki