Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pestkisłonecznikaidyni.
Kończyłamszykowaćstół,gdyAdamwszedłdojadalni.
Natychmiastobjąłmniewpasieiprzycisnąłumięśniony
torsdomoichpleców,przywierającwargamidoszyi.
Domoichnozdrzydotarłzapachdrzewasandałowegoi
bourbona.Najwyraźniejzdążyłjużcośwypić.
Skrzywiłamsięmimowolnie,zabardzokojarzyłomisię
tozojcem.Jednakdośćszybkoudałomisięotrząsnąć
zewspomnień.Niepowinnamrozpamiętywaćprzeszłości.
Pachnienieziemskowyszeptałiprzesunąłdłońmi
pomoichudach,unoszącpowolimateriałsukienki.
Przymknęłamnamomentpowiekiizacisnęłampalce
nabrzegustołu.Sercemiprzyspieszyło,aoddechzaczął
sięrwać.Gdzieśzgłębimniepróbowałysięwydostać
ekscytacjaipodniecenie,alecośjeblokowało,ajanie
wiedziałam,jakztymwalczyć.
Odkolejnejodmowyuratowałmniedzwonektelefonu.
Adamprzekląłpodnosem,odsunąłsięiwyszedłz
jadalni.Jazaśodetchnęłamzulgąirozluźniłamsię,
dziękująctemu,ktozadzwoniłuratowałmnieprzed
kolejnądyskusjąisilnymiwyrzutamisumienia.Kiedy
tylkodłonieprzestałymisiętrząść,zabrałamsię
zapracę.Rozlałamzupędopółmisków,posypałam
wierzchchrupiącymidodatkamiiusiadłam.Nieruszyłam
jednakłyżki,tylkoczekałam,Adamwróci.Obiady
zawszejedliśmywspólnie.
Pojawiłsiękilkaminutpóźniejzdośćpochmurnąminą.
Ściągnęłambrwiiposłałammuzdezorientowane
spojrzenie.
Cośsięstało?
Liczyłam,żecośmipowie.Czasemzwierzałsięztego,
cosięwydarzyło,alenierobiłtegozawsze.Wciągu
ostatniegorokuczęściejjednakzachowywałpewne
sprawydlasiebie.
Doszłodokolejnegoatakunafarmiewyjaśnił,
siadającociężaleprzystole.Twierdzą,żektośpróbuje