Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
apotemopowiedziałoniejisprawił,żepojęładogłębniejej
wyjątkowość,chociażdopókiniewziąłroślinydoręki,wydawałasię
zwykłątrawą.Przynimkażdarzecztakabyła–wewszystkowlewał
życie,wszystkiemudodawałbarw.Źdźbłatamtejtrawyleżałyteraz
wjadalnitak,jakjezostawił–usłanepodoknemnaarkuszubibuły.
Zobaczyłaje,gdywychodziłaprzezjadalniędoogrodu.Śniadanie,
którerazemjedli,teżwciążstałotak,jakjezostawili–zapomniane
przezsłużbęwobliczuniespodziewanejśmierci.Upadł,gdywstawał
odstołu.Iumarł.Wjednejchwili.Niezdążyłnawetwydaćzsiebie
jęku,rzucićnaniąjednegospojrzenia.Odrazuskonał.Odszedł.
Przeniósłsięnatamtenświat.Przestałistnieć.
Jakitobyłpięknydzień–itakigorący!Uwielbiałupały,apogoda
ichrozpieszczała…
Wokółniepanowałajednakabsolutnacisza–naglezdałasobie
ztegosprawę.Zpokojunapiętrzedochodziłyodgłosykrzątaniny:
pospiesznestąpaniedyskretnychstóppopodłodze,chlupotwody,
szczękostrożnieodstawianychnaczyń.Niebawemkobietymiały
doniejzejśćipowiedzieć,żewszystkojużgotowe,żemożedoniego
wracać.Przedtempróbowałyjąpocieszać,taksamosłużba,taksamo
doktor…Pocieszaćją!Przecieżnicnieczuła…
Lucywpatrywałasięwmorze,myślącotymwszystkim,
postrzegającsytuację,wktórejsięznalazła,jakocościekawego,ale
odległego–patrzącnaniązrodzajemchłodnegozrozumienia.Umysł
miaładoskonalejasny.Każdyszczegółtego,cosięwydarzyłorysował
sięprzedniąwyraźniejaknadłoni.Wiedziałaowszystkim,lecz
niczegonieczuła.„JakBóg–pomyślała.–Tak,zupełniejakBóg.”
Nadrodze–którązasłaniałciągnącysięnapięćdziesiątjardów
poobustronachfurtkiwzdłużogrodzeniarząddrzewikrzewów–
rozległysiękrokiiniebawemprzestrzeńmiędzyjejoczamiamorzem
przeciąłjakiśczłowiek.Zatopionawmyślach,niedostrzegłago–nie
dostrzegła,gdyprzeszedłtużobokniej,byzarazzniknąć.