Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dlaczegowłaściwieuległ.Możeujęłogoto„synu”,
czemunienależysiędziwić,ponieważSigbjørn
miałtrzydzieścisześćlat,oczymnatychmiastsobie
przypomniał,kiedytamtendodał:Sporowody
upłynęłopodtymmostemodczasu,gdyostatnio
tuby​łem.
Światłamostuznajdowałysięniemaldokładniepod
nimi,sa​mo​lotko​ło​wał,byna​braćwy​so​ko​ści.
WVancouverteżmamypięknymost,oczywiście
nietakduży.Niestetyludziestalezniegoskaczą
po​wie​działSig​bjørn.
ByłeśjużwSanFrancisco?Mężczyznamiałdość
głę​bokigłos.
TakpotwierdziłSigbjørn.Taksięskłada,
żebyłem.Dwukrotnie.Razpodróżowałemstąd
doMeksyku.Wtrzydziestymszóstym,wewrześniu,
gdymiałemzedwadzieściasiedemlat.LiniePanama
Pacific.StatekPennsylvania.Przepłynęliśmypod
mostem,najpierwdoSanPedro,potemwzdłuż
południowegowybrzeżaKaliforniiobokMazatlán,
doAca​pulco,gdzieza​ko​twi​czy​li​śmy.
O,wMek​sykuteżjużby​łeś?Cotampo​ra​bia​łeś?
GłówniepiłemodrzekłSigbjørnpochwili
na​my​słu.
Notak,toza​wszemożnaro​bić,ha,ha.
Sigbjørnchciałpowiedzieć:„Cóż,odczasudoczasu
pracowałemjakodziennikarz”,alebyłobytoprawie
kłam​stwo.Zmil​czał,choćnieztegopo​wodu.
Łykniesz?zaproponowałtamten,wyjmując
piersiówkę,gdysamolotzrykiemleciałprzeznoc
napo​łu​dnie.
Nie,dzięki...Aleza​palę.Dzię​kuję.Wiel​kiedzięki.