Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ4
MAKSYMILIAN
13lattemu
B
Wstałem,szybkonaciągnąłemszlafrokipobiegłemumyćzęby.
ezwzględnyalarmbudzikawyrwałmniezesnu.Byłapiąta.
Przejrzałemsięwłazienkowymlustrzezewstrętem.Patrzyłnamnie
chuderlawypiegus.Ijeszczeteworypodoczami.Miałemochotęstłuc
lustropięścią,aledostałbymzatokolejnelanie.Ojciecuważał,
żemuszęzaakceptowaćswójwygląd.Włożyłemświeżowyprasowany
mundurekipobiegłemnadółdojadalni.
Miłoszprzygotowałmojeulubioneśniadanie.Naleśnikizowocami
isosemczekoladowym.Musiałempołykaćwszystkoszybko,żebysię
niespóźnić.Wpośpiechupoplamiłembiałąkoszulęherbatą.
Spojrzałemnazegarzawieszonynaścianie.Piątadwadzieścia
siedem.Niechto!Miałemdwieopcje:albopobiecdoswojegopokoju,
zmienićkoszulęispóźnićsię,alboprzybiecpunktualnie,alezplamą.
Zakażdeztychprzewinieńczekałamniekarainiewiedziałem,która
będziesurowsza.
Zdecydowałemsięniespóźnić.Pobiegłemdogabinetuojca,
zmuszającmięśniedomaksymalnegowysiłku.Poślizgnąłemsię
nazakręcieiztrudemzłapałemrównowagę.Wpadłemdośrodka
rumianyodwysiłku.Dyszałem,wpatrującsięwswojenabłysk
wypastowanebuty.
Ojciecuniósłznudzonywzrokznaddokumentów.Miałsiwe,
porządniezaczesanedotyłuwłosyiokularyzeszkłamigrubymijak