Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nadźwiękswojegoimieniaprzekrzywiłlekkołepek.Pierwszyraz
wżyciucieszyłamsię,żematakgrubefutro.Wysiadłamzkaretki
iwyjęłamtelefonzkieszeni.
–Copaninajlepszegowyprawia?–zapytałoburzonyratownik.
Właściwieniewiedziałam,comamzamiarzrobić,aleniemogłamtak
zostawićnaszegopsa.
–Zajmęsięnim,jestemweterynarzem.–Ztłumuwyszedłwysoki
mężczyzna,którywcześniejzwiązywałpaski.–Zabioręgodokliniki
naDrzymałyiprzebadam.Jakpaństwowyjdązeszpitala,proszę
domniezadzwonić.
Wręczyłmibiałąwizytówkęzdanymi.Postanowiłammuzaufać,
skinęłamgłowązszybkim„Dziękuję”iwróciłamdokaretki.
***
Czułamsiędoskonale,jeżelimożnatakpowiedziećoosobie,która
miałatylebandażynadłoniach,żeprzypominałyonerękawice
bokserskie.Możenadalbyłamwszoku?Zwyjątkiemkilkuran
nakostkachnicminiebyło.DominikaiMaksymilianaprzebrano
wszpitalnepiżamyipodanoimjakieśleki.Lekarzwydałdyspozycję,
żebyrozwieźćichdodwóchznajdującychsięnaprzeciwległych
krańcachbudynkuoddziałów.Mójbratcochwilęprzepraszał,
żewszedłnatengłupilód,ajaporazkolejnypowtarzałam,
żenaprzyszłośćmanauczkę.Samamiałampretensjedosiebie.
Zamiastmiećoczydookołagłowyigopilnować,odpłynęłammyślami
dokrainyzwanejMaksymilianem.ZawiadomionyprzezemnieMiłosz
dostałzadanie,byprzywieźćwszystkierzeczy.Normalnepiżamy,
ciepłeskarpety,szczoteczki,książkidoczytaniaiprzekąski.Namoją
prośbęodebrałPirataodżyczliwegoweterynarzaizawiózł
godorezydencji.Psunaszczęścienicsięniestało,jegodługasierść
izwierzęcyorganizmbyłyzdecydowanielepiejprzystosowane
dotakichtemperatur.