Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Daisyweszłazanimdopełnegoksiążeksalonu.
–Usiądź,Daisy.
–Powinienpansiędomniezwracać:pannoLevine
–przypomniałaodważnieDaisy.–Terazjestemdamą
dotowarzystwa.MartwięsięoRose.
–Dlaczego?Cosiędzieje?
–Nibyjestpanjejnarzeczonym,alenigdysiępanzniąnie
pokazuje,aludziezaczynająwęszyćigadać.Wszędziechodziztym
sirPeteremPetreyemiludziepodejrzewają,żemożepanadlaniego
rzucić.
–Petreyem?Przecieżonnieinteresujesiękobietami.
–Pantowie,jatowiem,Roseteż,aletrzebaspojrzećnatozjej
punktuwidzenia.Mogławyjśćzaniegozamąż,miećwłasnydominie
musiećprzejmowaćsięrodzeniemdzieci.Dlaczegomiałabysiępana
trzymać?
–Daisy…,pannoLevine,dobrzepaniwie,żenaszezaręczyny
totylkoukład.Byłembardzozajęty.Nodobrze,chyba
jązaniedbałem.Dokądudajesiędziświeczór?
–Nakolejnybal.DoBarringtonów-Brucesów.
–Proszęjejpowiedzieć,żebędęjejtowarzyszyłnabalu.
–Niechpansamjejtopowie.Onaniewie,żetujestem,agdyby
siędowiedziała,porządniebysięwściekła.Czymogęzobaczyć
Becketa?
–Jestmocnoprzeziębiony,pozatymniepowinnapaniodwiedzać
mężczyznwichpokojach.
–Tylkonasłówko–zaczęłabłagać.
Spodziewałasię,żepokójsłużącegobędzieznajdowaćsię
wpiwnicy,alekapitanpoprowadziłjąposchodachdodrzwi
nadrugimpiętrze.
–Becket,maszgościa–rzekłiwprowadziłDaisydopokoju.
Służącyztrudemoparłsięopoduszki.
–Och,Daisy!Niepowinnaśoglądaćmniewtakimstanie.
Harrywyszedł,alezostawiłotwartedrzwi.Brązowewłosy
Becketa,którenormalniebyłystarannieułożonenagłowienadjego
szczupłą,bladątwarzą,terazsterczałynawszystkiestrony.Daisy
usiadłaobokłóżka.
–Widziałcięlekarz?
–Tak.Ipowiedział,żetopoprostuprzeziębieniezgorączką.
Zakilkadnibędęzdrówjakryba.
–Kapitanzapewniłcikrólewskiewarunki–powiedziałaDaisy,