Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wymarzonewakacje.
–Chybasiępanutroszkętewakacjeprzedłużyły,panie…Wigura.
–Przypomniałasobie.
–Nieważne.Proszęmiwybaczyć,aleciekawośćmniezżera–
ponagliłją.
–NiejestemżonąhrabiegoJerzegoStrzeleckiego,botakowejnie
posiada.Ślub,którymiałmiejsceponadroktemu,toślubjegosyna.
–Awięcjestpanijegosynową,jeślidobrzerozumiem?
Toniecokrzyżowałojegoplany,bożonęstarszegomężczyzny
zdecydowaniełatwiejskusić,jaktwierdzilijegodoświadczeni
przyjaciele.Małżonkamłodegomężczyznyniemusiszukaćuciechy
wramionachinnego,bomążpotrafijejjeszczezapewnićto,czego
potrzebuje.Mężatkatojednakmężatka.Skorojużsięzebrał
naodwagę…
–Źlepanrozumie.MłodzipaństwoStrzeleccywyjechaliniedawno
wpodróż.Chcąodwiedzićrodzinęmłodejmałżonkimieszkającą
wokolicachOstrołęki,anastępniezałatwićjakieśpilnesprawy
wWarszawie,nimnaświatprzyjdzieichpierwszypotomek.Jajestem
córkąAlbertaStrzeleckiego,bratahrabiego,ichciałabymwiedzieć,
corobipannaziemiachmojegostryjaotakniegodziwejporze?
Córkąbratahrabiego–dotarłodoniego.Ciotkawspominała
opannachStrzeleckich,zktórychjednawyjechaładoFrancji,
adruga…Boże!Onazpewnościąniejestmężatką.Ależsię
wpakował!
–Tosamocopani–starałsięodpowiadaćspokojnie.–Przyszedłem
sięschłodzić,bo,bo,bo,bo…boniemogęjużznieśćtegożaru.
Powiedziałtozupełnieinnymtonem,zaskoczonyjejwyjaśnieniami
natematkoligacjirodzinnych.Tembrjegogłosuwjednejchwili
zmieniłsięzpewnegosiebieiszyderczegowspokojny,anawet
nieśmiały.Impertynenckiuśmiechustąpiłmiejscaszczerej
konsternacji.
Całymisternyplandiabliwzięli!Aprzecieżtyletygodnipoświęcił
naprzekonywaniesamegosiebie,żedaradęuwieśćhrabinę
Strzelecką.
–Czycośsięstało?–zapytałanimfa,świdrującgowzrokiem.
–Nie.Awłaściwiet-t-tak.–Znówdopadłagotastraszna
przypadłość,któraprześladowałagojedyniewobecności
niezamężnychmłodychkobiet.–Sądziłem,żemamdoczynienia
zdoświadczoną,możezbytro-ro-rozpasanąmężatką,atymczasem
natknąłemsięnaniewinnąpa-pa-panienkę.Tozmieniapostaćrzeczy–