Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Bursztynów?
–Tak.Zdarzająsięjeszczedzicywydobywcy.Niesłyszałpan
obursztynowejgorączce?6
6NapoczątkuXIXwiekuwieluwłościanpodbudowanychihojniewynagradzanych
przezspekulantówstarozakonnychzaniedbywałowłasnegospodarkiiulegałotemu
zjawisku.Abyzapobiecsamowolnemuwydobyciu,ogłoszonolicytacjenadzierżawę.
Pierwszykontraktnatrzyletniądzierżawępodpisanow1816roku.
–Niesądzę.
–TerenywzdłużNarwiobfitująwbursztyn.Dopieroprzeddwoma
latyuregulowanoprawniejegowydobycie,aleitakzdarzająsię
amatorzychcącyzarobićbezlicencji.
Zawszelkącenęstarałasiępokryćswojezażenowaniezadziornością.
Niewyszłotowszystkonajlepiej,aleprzecieżniktniepowiedział,
żeniemożnategojakośnaprawić–uśmiechnęłasiępodnosem.
Zdawałasobiesprawęztego,żeobecnośćAdrianawpływananią
wjakiśdziwnysposób,takżewszystko,czegosięprzezostatnielata
nauczyła,nagleumykazjejmyśli.Znówprzeistaczałasięwniezdarną
inaiwnądziewczynkę.Niepotrafiłanadtymzapanowaćodrazu,ale
możezczasem…
Aon?Zmieniłsię.Dojrzał,ogorzał.Troszkęprzytyłizacząłużywać
grzebienia.Niezdążyłaprzyjrzećmusięuważnie,alechybaniecosię
postarzał.Jegoceręmożnabyłonazwaćbardziejniżopaloną.Nie
zmieniałotojednakfaktu,żenadalbyłszalenieprzystojnym
iintrygującymmężczyzną.Ipachniałzupełnietaksamojakkiedyś…
Dziwne,żetakdokładniezapamiętałajegozapach…
Dobrze,żewposzukiwaniuręcznikanienatknąłsięnajej
szkicownikiniezobaczyłwłasnoręczniepoczynionychprzezniąprób
uchwyceniawspomnień.Gotówjeszczepomyśleć,żemiałanajego
punkcieobsesję…Zadrżała.Jakbyniebyłotowpewnymsensie
zgodnezprawdą…
–Dokądwłaściwiejedziemy?–zapytałzupełnielogiczniepokilku
minutachciszy.
–Niepowiedziałampanu?
–Nieprzypominamsobie.–Zwolniłinachyliłsięwjejstronę.
–Jakieśpięćkilometrównapołudniemieszkamojadawnapiastunka.
Mogłabymprzeczekaćuniejdoprzyjazdukuzynkimojejmatki.
–Rzuciłamukrótkiespojrzenieiodwróciłagłowę.–Ciotkazawsze
zatrzymujesięuniej,gdyjedziezWarszawy,bychwilępogawędzić
iwręczyćkoszupominków.
–Isądzipani,żeonapoprzepanipomysłydotycząceucieczki?–