Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dopadlidodrzwiauta.Odjechaliśmyzpiskiemopon,zostawiając
rozwścieczonychżołnierzywtumaniekurzuispalin.Mężczyźnirzucili
siędozaparkowanychnapodjeździewojskowychaut.Niemiałem
wątpliwości,żeruszązanamiwpościg.
Mójszoferbyłbladyzestrachuikurczowotrzymałsiękierownicy,
ajaszybkoprzeanalizowałemsytuację.Zewzględunagrożące
miniebezpieczeństwomojeplanynaspokojneprzemyśleniesprawy
wzięływłeb.Zwróciłemnasiebieuwagę,aci,którzyrobilizemną
dziwnerzeczywszpitalu,zachwilędowiedząsię,żezbiegłem,inie
spoczną,dopókimnieniedopadną.Byłemdlanichcenny.Cokolwiek
mizrobili,stanowiłotodlanichcośważnego,ajaniemogłem
dopuścić,byponownietrafiłowichręce.Wwalceznieznanym
musiałemmiećsojusznika.Zdałbymsięwyłącznienasiebieiswoje
najwyraźniejcałkiemniebłaheumiejętności,aleprzezamnezjęibrak
znajomościjęzykaniebyłotowykonalne.Wdodatkuznajdowałemsię
naterenie,któregonieznałeminiewiedziałem,jaksięponim
poruszać.Gdybyjeszczetobyłjakiśkrajarabski,doktórychmusiałem
miećzamiłowanie,skorotakdobrzeznałemtamtejsząmowę
ikulturę…Wkażdymraziewnioseknasuwałsięsam–potrzebowałem
pomocy,ajedynapomoc,jakaprzychodziłamidogłowy,miała
związekzmojąprzynależnościąnarodową.
NadescerozdzielczejtaksówkiznajdowałsięnawigatorGPS.
Wybrałemjęzykangielskiilokalizację,któraprzyszłamiwłaśnie
dogłowy.
–Tu!–Wskazałemkierowcyekran,naktórymkomputer
pokładowypokazywałnajbliższądrogędoambasadyamerykańskiej.–
Tu.Rozumiesz?
Koreańczykpokiwałgłową,aja,widzącwlusterkuwstecznym
dwaautawkolorzemoro,którezbliżającsiędonas,włączyłysyreny,
docisnąłemmuboleśnienogęlufąkarabinu,byzmotywować
godododaniagazu.Przejętykierowcaprzyspieszył,ajaśledziłem