Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znalazł.Tymrazemrównieżzrobiłem,cokazał.Liczyłemnaszok.
Gdyodsłoniłemoblicze,takinneodtego,jakiezawierała
legitymacja,którątrzymałwdłoni,wartownikobrzuciłmnie
zdumionymspojrzeniemiprzezchwilęlustrowałtomnie,
todokumenty,jakbyniebyłwstaniepojąć,jakmogąsiętakróżnić.
Ej,no.Przefarbowaćsięniemożnaczyco?zakpiłemwchwili,
gdystrażnikzacząłnawoływaćtowarzyszywciążzajętychbronią,jaką
rzekomochciałwynieśćzeszpitalawrobionyprzezemnie
nieszczęśnik.
Wszyscyczekającywkolejceprzybramkachorazpozostali
żołnierzenatychmiastzwrócilinamnieuwagę.Niemiałemwyjścia.
Musiałemdziałać.
Wykorzystujączamieszanie,jakiepowstało,zdzieliłemżołnierza
sierpowym,poczymwyrwałemmubrońiskierowałemsięwstronę
zbliżającychsiędomniewojskowych.
Anikrokudalej!krzyknąłem,poczymoddałemkilka
ostrzegawczychstrzałówwwiszącenadwejściemlampy.
Nagłowyzebranychposypałosięszkło,codałomichwilę,której
potrzebowałem.Wypadłemzbudynkujakszalony.Napodjeździe
zobaczyłemtaksówkę,któraczekałazapewnenaktóregoś
zodwiedzających.Odrazuudałemsięwjejstronę.Kątemoka
dostrzegłem,żeżołnierzewybiegliprzedbudynek.Wpadłem
dosamochoduizająłemmiejsceobokkierowcy.Namójwidok
taksówkarzzacząłkrzyczećzezłości.
Jedź!Wymierzyłemdoniegozbroni,conatychmiastzamknęło
muusta.Mężczyznaodrazuuniósłręce,przerażonywidokiem
karabinu.
Jedź,docholery!wrzasnąłem,przekręcająckluczyk
wstacyjce.
Koreańczykzrozumiałpolecenieiruszyłwchwili,gdystrażnicy