Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przygotujsię,pociesz,apotemprzyjeżdżajdonas!Będzie
dobrze.Jestempewna,żecisięspodoba.
Nawetniepamiętamdrogipowrotnejdodomu.Byłam
takbardzopodekscytowana!Zapomniałamkupićsobie
cośdojedzenia.Jedynąprzekąskąumilającąmipodróż
byłapaczkapaluszków,którezostałymizdrogi
doWarszawy,ibutelkawody.Aletoniestanowiło
żadnegokłopotu.Zprzyjemnościąoddałamsię
rozmyślaniomobiurku,ustawionymnanimorganizerze,
kolorowychdługopisachilinijce.Wmojejwyobraźnijuż
siedziałamnawygodnymkrześlepokrytymniebieską
tkaninąigładziłamrękamiplastikowąpodkładkę,pod
którąnapewnobędęwsuwałażółtekarteczki
zzapisanymiważnymiinformacjami.
–Biletpoproszę.Proszępani?
–Ach,tak!Już,jużdaję.
Wszystko,codziałosięwokółmnie,straciłoznaczenie.
Gdybymmogła,gdybystarczyłomiodwagi,
podzieliłabymsięztowarzyszamimojejpodróży
tąwspaniałądlamniewiadomością.Dostałampracę!
WWarszawie,wjednejzliczącychsięnarynkufirm
zajmującychsięprodukcjąchemiigospodarczej!
Zatydzień,awięc,szybkootworzyłamkalendarz
wtelefonieiustaliłamtęszczęśliwądatę,dwunastego
czerwca,otejporzebędęsiedziałaprzyswoimbiurku
ipracowałanasukcesmojejnowejfirmy.
Dotarłamdodomupóźnymwieczorem.Tatabyłjak
zwyklemałomówny,ajachybazbytwykończona,
byopowiadaćmuomoimosiągnięciu.Dopiero
następnegodnia,przywspólnymśniadaniu,którebyło
wrodzinnymdomuczymśabsolutnieoczywistym,mama
zagaiłarozmowę.
–NoijaktamWarszawa?
–Piękna,dostojna,śmierdzącasmogiemibardzo
anonimowa–odparłam,przewidując,
żetowprowadzającepytaniemaraczejnacelu