Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kiedyskończyłzdejmowaćmiarę,mrugnąłdoniejporozumiewawczo.
Zrozumiała,czegooczekiwał.Bezsłowaskłoniłasięiwyszła,cicho
zamykajączasobądrzwi.
–Jednakniektórychzwasmożnaczegośnauczyć–zaśmiałsię
Wagner,wyjmującpapierosazesrebrnejpapierośnicy.
SzulczapaliłzapałkęipodsunąłjąNiemcowi.Szary,gryzący
wgardłodymszybkowypełniłpomieszczenie.Mężczyznazaciągnął
siękolejnyraz,jakbyzdejmowaniemiarystanowiłonadmierny
wysiłek,poktórympotrzebowałwytchnienia.
–Kiedypłaszczbędziegotowy?–zapytałwreszcieiciężkoopadł
nakrzesło.
–Najpierwprzymiarka,podporuczniku–wyjaśniłSzulc,starając
się,byjegogłoszabrzmiałnaturalnie.–Płaszczmusidobrzeleżeć,
żebyniemieckiewojskoprezentowałosięnienagannie.
Oficerpodniósłwysokobrwi.Nietegosięspodziewał
pożydowskimmajstrze.
–GdybyinnipotrafilitakszanowaćNiemców,niebyłobyżadnej
wojny.
Szulczacisnąłpięści,alenajegoustachwykwitłuśmiech.
–ZnammieszkańcówRzeszyiwiem,żetowyjątkowiludzie
–ciągnąłcorazpewniejszysiebie.–Niebezpowodumieszkałem
wNiemczechprzezponadczterydziesięciolecia.Tamprzyszła
naświatmojacórka.
–Awidzisz,jacymyjesteśmywielkoduszni.Każdaprzybłęda
znalazładlasiebiemiejsce.Szkoda,żeniepotrafiliścietego
uszanować.Gdybyściesiętakniepanoszyliiznaliswojemiejsce
wszeregu,toterazwszyscysiedzielibyśmynatyłkach,oglądającdobre
amerykańskiefilmyprzylampcewyśmienitegofrancuskiegowina
wdłoni.
Szulcmiałochotęcośodpowiedziećotympanoszeniusię,jednak
uznał,żejednymzdaniemmożezniweczyćto,cojużudałomusię