Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zatrzymujęsiępodgłównymwejściem,tużzaSUV-emmojego
nowegobrodategoznajomego.Sądziłam,żepojedziedalejswoją
drogą,wskazującmijedyniekierunek,aleonjużwysiadazauta
itrzaskadrzwiami,poczymstajewmiejscu,czekając,ażdoniego
dołączę.
–Jestpóźno–zauważa,kiedysięzbliżam.Zabieramztoyoty
jedynietorebkę,borobimisięniedobrzenamyślokonieczności
odsunięcianaboksukniślubnej,byzbagażnikawydobyćwalizkę.
–UprzedzałapaniMariannę,żebędzieotakiejgodzinie?Mapani
wogólerezerwację,prawda?
Och,awięcsięznają.Wsumienicdziwnego,facettrafiłtujak
posznurku,pewniezjakiegośpowoduzdarzamusiętubywać.
Conieoznacza,żezamierzamodpowiadaćnatepytania.
–Załatwiętoznią–odpowiadam,poczymwymijamgoiruszam
dodrzwi.
Słyszęzasobąjegokroki,agdywbiegamnawerandęotaczającą
całyfrontdomu,onzrównujesięzemną.Mojesercezaczynabić
niespokojnieimimożejestemtużodbezpiecznegomiejsca,przestaję
sięczućkomfortowo.Pocoonzamnąlezie?
Zanimzdążęsięgnąćdoklamki,kumojemuzdziwieniubrodacz
wsuwadozamkaklucziotwierazamkniętedrzwi.Następniewskazuje
mi,żebympierwszaweszładośrodka.
Wpensjonacieciocijestcichoiciemno.Facetzamnąpstryka
włącznikiemświatła,ajarozglądamsiępodobrzemiznanym
korytarzu,wktórymciotkaumieściłacośwrodzajurecepcji.
Tokontuarznajdującysięwdrzwiachdoniewielkiegopomieszczenia
naprzeciwko,pełniącegofunkcjęmagazynu,zapleczaipokoju
socjalnego.
Rozglądamsiędookoła.Jestdosyćpóźno,alechybanieażtak,
żebyciotkaMariannajużspała.Gdziejąznajdę?Wiem,żeswoje