Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żenicjejniejest.Idziękujęzapomoc.Powinnamjużchyba…
–Pomócpanizbagażem?–przerywamiobojętnie.–Mapani
wogólejakiś?
Kiwamgłową,alenamyślowyjmowaniuwalizkizbagażnikarobi
misięniedobrze.Właśniedlategouprzejmiedziękujęzapomoc.
–Poradzęsobie–zapewniamgo.–To…dobranoc.
Mamwrażenie,żecałetospotkaniejestdziwneorazniezręczne
idużowtymmojejwiny.Niepotrafięzachowywaćsięnaturalnie
wtowarzystwieobcegofaceta,którywdodatkumawzwyczaju
milczeć,kiedyniemanicdopowiedzenia.Ijeszczeprzyglądamisię
wtakisposób,jakbychciałmiwejśćdogłowy.
Odwracamsięiruszamwkierunkukorytarza,którypoprowadzi
mniedoodpowiedniegopokoju,alepokilkukrokachzatrzymujemnie
jegozachrypniętygłos:
–JestemJanWagner.Życzęspokojnejnocy.