Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czytaniawiadomościodTomka.
Znowusobiecośubzdurałaś.Właściwiemogłemsięspodziewać,
żezrobiszcośtakiego.Zadzwoń,żebyśmymoglitowyjaśnić.
Jasne.Jużsięrozpędziłam.
Podczasgdywiadomościodmatkisąhisteryczneipełneemocji,
zjegoemanująspokój,chłódipobłażanie.Jakzwykle.Botojajestem
tąrozhisteryzowanąwariatką–cecha,którąodziedziczyłampomatce.
Onjesttymrozsądnym,racjonalniemyślącympartnerem,któryzawsze
potrafimiwszystkowytłumaczyć.
Robimisięniedobrzenatęmyśl.
Wyłączamtelefon,zanimktóreśznichzorientujesię,
żezalogowałamsiędosieci,iznowuspróbujesiędomniedodzwonić
–chociażsądzącpoostatnichwiadomościachodTomka,ontegonie
zrobi,postanowiwszyprzejśćnaswojąulubionątaktykę–milczenie.
Tymrazemmniewtensposóbniezłamie,alepewniebędzie
potrzebowałtrochęczasu,żebytozrozumieć.Możedziękitemu
zyskamodrobinęspokoju.Potemidędołazienki,żebywykonać
wszystkieczynnościniezbędne,bymznowuzaczęłaprzypominaćistotę
ludzką,poczymubieramsięiwychodzęzpokoju.
Niepamiętam,odktórejgodzinywpensjonacieciotkiserwowane
sąśniadania,aleodrazukierujęsięwstronęjadalni,gdytylkosłyszę
dobiegającestamtądgłosy.Zatrzymujęsięwproguniewielkiego
pomieszczeniazkilkomadrewnianymiławami–obecniepustymi,
przykrytymisztucznyminiedźwiedzimifutrami–ispoglądam
naciotkę,którarozkładatalerze,równocześniemówiącoczymś
zzapałemWagnerowi.
Tak,JanWagnerpomagajejszykowaćśniadaniedlagości,chociaż
zupełnieniewyobrażałamgosobiewtejroli.Nadaljestponury,
manasobietesamespranedżinsyikoszulkęcowczoraj,aleciotce
towyraźnienieprzeszkadza.Obdarzagoszerokimiuśmiechami,
ajaprzezchwilęprzyglądamjejsięniezauważona.