Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mruknięciem.–ZarazprzyjdzieEdytka,tocipomoże.Chciałabym
zabraćLucynkędosiebieizniąpogadać.
Nieczekającnajegoreakcję,wyciągamniezjadalniiprowadzi
dojednegozpokoi,którypełnifunkcjęjejbiura.Wskazuje
miroztargnionymgestem,żebymusiadła,poczymwychodzi.
Zwestchnieniemsiadamnakrześleprzyjejbiurkuirozglądamsię
dookoła.Pełnotujakichśdokumentów,teczekiwydruków,nablacie
leżyzamkniętylaptop–chybainnyniżten,zktóregoWagner
korzystałwczorajnarecepcji–awokniewychodzącymnapodjazd
przeddomemwisiśnieżnobiałafiranka.JakznamciotkęMariannę,
napewnoświetnieodnajdujesięwtymrozgardiaszu.
Wracapochwiliztacąwypełnionątalerzamizkanapkami
ifiliżankamipełnymiparującejherbaty.Dopierowtedymójżołądek
przypominami,żeprzezostatniądobęnicniejadłam.Podrywamsię
zkrzesła,byzamknąćzaniądrzwiizrobićmiejsceprzybiurku,
zacociociadziękujemikolejnympromiennymuśmiechem.Potem
zajmujemiejscewswoimfotelu.
–No,toopowiadaj–poleca.–Wiem,żecośsięstało.Miałaś
wczorajbraćślub,prawda?
Kiwamgłową,apotemztylnejkieszenidżinsowychszortów
wyciągamkomórkę.
–Uciekłam–informujęjąspokojnie.–Inieżałuję.
Słowawylewająsięzemniesame,bowiem,żeonajedna
zrozumie.PokazujęjejwiadomościodmatkiiTomka,opowiadam
owszystkim,zastanawiającsięrównocześnie,dlaczegoniezrobiłam
tegowcześniej.Czemunikomusięniezwierzyłam?Pocoszukałam
pomocywanonimowympościenajakiejśfacebookowejgrupie?
Doskonalejednakznamodpowiedźnatopytanie.Niemiałam
nikogoinnego,dokogomogłabymsięzwrócić.Itoniedlatego,
żejestemtakąbeznadziejnąprzyjaciółką…
Nocóż,możeitak.Kiedyśmiałamprzyjaciół.Ludzi,zktórymi