Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakośtakwyszło.–Ciociamacharęką,alewiem,żeniechodzi
tylkooto.PomoichostatnichwakacjachwBieszczadachmatkanie
chciała,bymmiałajakikolwiekkontaktzMarianną.Pewniejejteżcoś
nagadałanamójtemat.–Tadeuszsprowadziłsiętujakiśczastemu
izałożyłstadninę.Chciałorganizowaćobozyjeździeckie,dlatego
nawiązałzemnąwspółpracę.Jazapewniałamnoclegiletnikom,
aoncałąresztę.Dziękitemusiędosiebiezbliżyliśmy.
Kiedymówiotymmężczyźnie,wjejgłosiesłyszęciepło,które
każemiprzypuszczać,żejestznimszczęśliwa.Todobrze.Ciocia
naprawdęnatozasługuje.
–Nowłaśnie,icoteraz?–podejmujeWagner,zanimzdążęcoś
odpowiedzieć.–Tadeuszniebędziemógłrobićwszystkiego
wstadniniezezłamanąnogą.Jateżniebędęwstaniegozastąpić,nie
znamsięnatym.Pomożeszmu?
–Oczywiście–potwierdzaciociatakimtonem,jakbynawetnie
brałainnegoscenariuszapoduwagę.–NaszczęścieLucynka
przyjechała.Będziemymiećdodatkowąosobę,któranampomoże.
Możechciałabyśsięprzejechaćdostadniny,kochanie?Zobaczysz
wszystkonawłasneoczy.
Nasamąmyślokoniachodczuwamszarpnięciestarejtęsknoty.
Kiedyśuwielbiałamjazdękonną.Byłamwtymnaprawdędobra,
zrobiłamnawetuprawnieniainstruktorskie.Odkilkulatjednaknie
siedziałamwsiodle.Doniedawnamyślokoniachbudziławyłącznie
bolesnyżal.Uświadamiamsobiejednak,żeterazmogęrobić,cochcę.
Wsiąśćnakoniaipogalopowaćnimprzezpołoninę,jeślitakibędę
miałakaprys.Ciągleoglądamsięzasiebie,jakbymsięspodziewała,
żematkaalboTomekpogrożąmipalcemipowiedzą,żeznowumam
jakieśgłupiefanaberie.Aleichtuniema.Uwolniłamsięodnich.
Właśniedlategorozpromieniamsięizentuzjazmemkiwamgłową.
–Jasne!Chcęzobaczyćwszystko!