Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szeleściprzykażdymruchu.Wychodzęnakorytarz,naktórymmijam
wujkaAlberta;tenuśmiechasięjowialnie,poczymznikawkuchni.
Niepostrzeżeniezgarniamkluczykizkomody.
Idęsięprzewietrzyć!wołamdomatki,alenicnieodpowiada,
nawetjeślisłyszy
Mamwrażenie,żesięduszę,kiedywkońcuwychodzęzdomu
nadrżącychnogach.Mamnadziejęnaodrobinęświeżegopowietrza,
aleczerwiecwWarszawiejesttakgorący,żeopuszczenie
klimatyzowanychpomieszczeńjestdlamniepewnymszokiem.
Schodzęposchodachiwzrokiemszukamlimuzyny.
Parkujeniedaleko,nachodnikuprzeddomem.Idęwtamtym
kierunku,rozglądającsiędookoła.Niewidzęnikogo,ktopróbowałby
mniepowstrzymać,azapewnewystarczyłobyjednokrzywespojrzenie,
żebympotulniewróciładodomu.Zamiasttegoodblokowujędrzwi
białegomercedesaCklasy,poczymwsiadamdośrodka.
Natylnymsiedzeniuwciążznajdujesięmojatorebka.Potrzebuję
kilkusekund,żebyuspokoićrozszalałeserceidrżącedłonie,bowtym
staniezpewnościąspowodujęwypadek.Potemodpalamsilnik
iruszamzmiejsca.
Zostawiamzasobąprzygotowaniadomojegoślubu,który
powinienodbyćsięzatrzygodziny.
***
Pierwszepołączenienadchodzi,gdyparkujępodnaszymdomem.
ToznaczydomnależydoTomka,alemieszkamywnimoboje.Spieszę
się,wiedzącdoskonale,żemamniewieleczasu.Kiedytylkopodjęłam
decyzję,niepewnośćizdenerwowaniezastąpiładeterminacja.
Uciekam.Jaknajszybciej.
Wyłączamtelefonichowamgodotorebki;wyciągamzniejklucze
idostajęsiędodomu.Niepotrzebujędużoczasu,byzabraćswoje
rzeczy.Jestemjużspakowananapodróżpoślubną,więcpoprostu