Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Muszęprzejechaćponadczterystakilometrów,anigdywcześniejnie
pokonywałamsamochodemsamatakdługiejtrasy.Niezrażamsiętym
jednakikilkagodzinpóźniej,jużpozmierzchu,niemalżedojeżdżam
namiejsce.
Jechałamtak,jakbymniektośgonił,choćwrzeczywistościnikt
zamnąniepodążał.Zrobiłamtylkojedenpostójnastacjibenzynowej,
naktórejkliencigapilisięnamniedziwnie,gdywysiadłam
zsamochoduwsukniślubnejiwróciłamztoaletywzwykłych
ciuchach.Kupiłamtrochęprowiantunadrogęiwięcejnigdziesięjuż
niezatrzymywałam.
Niewłączyłamkomórki,alewdomuTomkazostawiłamkrótką
wiadomośćdlaniegoidlarodzicówtradycyjnie,nakartce,którą
dociążyłamdostolikawłasnympierścionkiemzaręczynowym.Wątpię,
bytensposóbkomunikacjiichusatysfakcjonował,aletomusiało
wystarczyć.
Przepraszam,niemogłamtegozrobić.Jestembezpieczna,nie
martwciesięomnie.Odezwęsię,gdybędęgotowa.
Znającmojąmamę,pewnieniebędzieczekaćzzałożonymi
rękami,alewątpię,byprzyszłojejdogłowy,żepojechałam
wBieszczady.
Kiedytylkopodjęłamdecyzję,poczułamsiętak,jakbyktośzdjął
mizramionogromnyciężar.Żołądekprzestałsięściskać
izdenerwowanieodeszłoporazpierwszyodmiesięcy,pozostawiając
mniepustąiwyczerpaną.Tojednakdobreuczucie,bodowodzi,
żepostąpiłamwłaściwie.PrzezcałądrogęwBieszczadydarłamsię