Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ZzeznańLucynyWitbergwynikałoponadto,żekobieta
dobrzewspominałateczasy–chociażinflacja
galopowała,cenyrosłyztygodnianatydzień,ona
opływaławdostatki.
JednakAndrzejnaglesięzmienił.Wciążwracałpóźno
dodomu,częstowpadałwgniewiszybkosięirytował.
Którejśnocytrząsłsięiszczękałzębami.Wtedyporaz
pierwszypowiedziałjejotym,żedokomisuprzyjechali
ludzieToboły.
AlfredTobołkowski,októrymwGrudziądzukrążyły
legendy,miałprostyprzepisnasukces.Zarabiałnatym,
żewiedział,komużyjesiędobrze.Zatrudniłkilku
mięśniakówipsułkrewrestauratoromwcentrum,
apotemdobrałsiędowłaścicielikomisów
samochodowych,kantorówistacjibenzynowych.Trudnił
sięsutenerstwem,ajegożonapodobnoprowadziła
burdelprzytrasienaDolnąGrupę.LudzieToboły
oferowali„ochronę”przedgangiemzGdańska,który
wdążeniudoosiągnięciazyskównieprzebierał
wśrodkach.
Ta„ochrona”TobołyoczywiściekosztowałaiAndrzej
nieopatrznieodrzuciłpropozycję.Wtedymężczyźnisię
ukłoniliiodjechali.
Następnegodnia,krótkoposzesnastej,kiedyplac
zelśniącymiwsłońcusamochodamiodwiedzałycałe
rodziny,podbramąkomisuzaparkowałoczarnebmw.
Wysiadłozniegotrzechbandytówzkijamibejsbolowymi
wrękach.Huktłuczonychszybiblachgranatowego
mercedesa,dopierocościągniętegozNiemiecdla
prominentnegopolitykazBydgoszczy,sprawił,
żeAndrzejpobladł.
Akcjatrwałakrótko,akurattyle,żebywszyscyklienci
zdążyliwpopłochuopuścićplac.Kiedysamochódzostał
doszczętniezdemolowany,jedenzbandytówobiecał
Andrzejowi,żezatydzieńwrócądoautokomisu
zkanistramibenzyny.Przypomnielimu,żeznająadres
jegodomu.Atakżeimięjegodziecka.
Witbergowiezgłosilitonapolicję,aleobawialisię,
żemackiTobołysięgająwszędzie,również–amoże