Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zga​si​łapetaiod​kle​iłasięodto​yo​tyco​rol​li.
Górazgórą!rzuciłkomendantzżyczliwym
zainteresowaniem,chowającdokieszenimaseczkę,
któ​rązdążyłści​ągnąćpowy​jściuzbu​dyn​ku.
Cześć,Mariuszodparłaniepewnie,awjejgłowie
uruchomiłasięcałalawinapytań.Prowadzęstarą
spra​węnatwo​imte​re​nie.
Racja,przecieżprzeszłaśdoArchiwumX.Słyszałem,
słyszałem.No,panikomisarzHerman,gratuluję!
Przytuliłpoprzyjacielskuzszerokimuśmiechem.
Awanszawszewceniedodał,poczymprzyjrzałjejsię
znieukrywanąserdecznością.Kurczę,zaprosiłbymcię
nakawę,alemamzaraznasiadówęwratuszu.Nochyba
żepo​cze​kasz?
Przemilczałagratulacjeito,żeprzeniesienie
doze​spo​łusprawnie​wy​kry​tychuznałzaawans.
Niedamrady.Unikałajegowzroku.Czekam
nako​le​gęiza​wi​ja​mysiędoByd​gosz​czy.
Cholera,szkoda.Acotozasprawa?spytał,ale
zanimzdążyłaotworzyćusta,odezwałsięznowu:
Azresztąniemów!Opowieszminaspokojnie,jakmnie
odwiedzisz.Wyjąłzkieszenikluczykidoauta.
Borozumiem,żeterazbędzieszwpadałatuczęściej,
co?
Nie​wy​klu​czo​ne.
Notoczekam!Tylkozadzwońwcześniej.Zrobiłdwa
krokiwstronęnowoczesnegogranatowegooplaiauto
za​mru​ga​łoawa​ryj​ny​mi.Zgrzyt​nęłygłu​chozam​ki.
Niewykluczonepowtórzyłacicho,aonuniósłrękę
napo​że​gna​nie,poczymszarp​nąłklam​kę.
Odetchnęłaiponownieskierowałatwarzdosłońca.Nie
zarejestrowałajednakgłuchegotrzaśnięciadrzwiani
warkotuuruchamianegosilnika.Zamiasttegousłyszała
krokinaspękanymbetonieizgrzytpiachupod
po​de​szwa​mi.
Unio​słajed​nąpo​wie​kę.
Słuchaj,ajaktwojamatka?Jeziorskiprzyglądałjej
sięzuwa​gą.