Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
InagleMarcelpoprostupodjąłdecyzję.
Idziemy,Koktajl.Aleprzygotujsięnadłuższyspacer,
boobiecujęci,żewrócimypozmierzchu.Albonawet
jeszczepóźniej,kiedypoWigiliizostaniejużtylko
wspomnienie.Czasemtrzebaprzeciwstawićsiętemu
wszystkiemu,codotejporybyłofundamentem.Niebędę
cituterazściemniał,żebyćmożewłaśnienatympolega
dorosłość,chociażktowie?
Piespopatrzyłnaniego,zabawnieprzekrzywiającłeb.
Marcelzdawałsobiesprawę,żetodośćryzykowne
postanowienie,aleczuł,żenieprzeżyjekolejnychświąt
wpoczuciuudawanegoszczęścia.Każdyczłowiek
dochodziwswoimżyciudopunktu,wktórymmusipodjąć
ważnądecyzjęalboniezmieniaćnic,albozmienić
wszystko.Większośćwybieraopcjępierwszą,boz
drugąwiążesięzbytwielekomplikacji,problemów,
aczasemteżczyichśłez.Jednąztakichdecyzjimiał
właśnieprzedsobą.
Szybkoumyłzęby,ochlapałtwarzwodą,ubrałsię
ciepło,ponamyślewrzuciłjeszczedopodręcznego
plecakakilkadrobiazgów,apotemchwyciłsmycz
ipstryknąłpalcaminaKoktajla.
Spadamy,kolego.Inierżyjzeszczęścianawidok
śniegu,boobudziszcałeosiedle.
Byłaósmasiedem.PowyjściuzmieszkaniaMarcel
spojrzałwniebo,otworzyłustaizłapałwniekilka
płatków.
Niepamiętam,kiedyostatnioprzeżyłembiałeświęta
mruknąłdosiebieimocniejnaciągnąłnauszywełnianą
czapkę.
Koktajl,mimowcześniejszejprośby,zawyłzradości
niczymstadokojotów.