Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2.
N
kiedymiastojestjeszczeuśpioneiniemazbytdużo
iejestłatwospędzićWigiliępozadomem,zwłaszcza
dozaoferowania.Antoninadoszłajednakdowniosku,
żetoitaklepszeniżsterczenieprzygarachimieszanie
łyżkąwrondlu.Niżodpalaniepiekarnikaimieleniemaku
namasę.Chociażjeślichodziomakowiec,toakuratbyła
mistrzynią.Wychodziłjejabsolutnieidealny.Alenie
wtymroku.Wtymrokuniebędzierównieżsprawdzania,
czyfarszdouszekjestperfekcyjniedoprawionyaniczy
śledziewystarczającosłone.Robiłatakprzezostatnich
dwadzieścialat,więcchybawolnojejbyłorazodpuścić?
Czycośsięzmieniwzwiązkuztym,żepostanowiła
zignorowaćtradycję?CzyZiemiaprzestaniesiękręcić,
agwiazdyniebędąjużnigdywięcejświecić?Wmilionach
domówbędzietakjakzawsze,jednadecyzjaAntoninynie
matużadnegoznaczenia.
Wciągnęłanosemzimnepowietrze.Przeszłapieszo
zNaramowicwstronęStaregoRynku.Niemiałaochoty
najazdęautobusemlubraczejsterczenienaprzystanku
iprzestępowanieznoginanogę.Spacerdobrzejejzrobił.
Mimokilkustopniponiżejzerabyłoprzyjemnieciepło.
Trochęzmarzłjejnos,więcschowałagowwełnianym
szaliku.Minęłajakąśparę,którapodśpiewywałakolędy,
anagłowachmiałafilcoweuszyreniferów.
Przepraszam,czyniewiepani,gdziemożnakupić
gwiazdkęznieba?zaczepiładziewczyna.
Antoninęzaskoczyłotopytanie,więctylkobezradnie
wzruszyłaramionami.Potemzrobiłojejsięgłupio,
żeokazałasiętakmałorozgarnięta.Przypomniałasobie,
kiedysamamiaładwadzieściakilkalatispacerowała
zeswoimprzyszłymmężempoośnieżonychulicach
miasta,cieszącsięzkażdejbłahostki.Wtedyczłowiekbył
jakiśbardziejuważny.Lubiłobserwowaćświat,innych
ludzi,zachwycałsiędrobiazgami,radowałzkolorowych