Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Towiem.TylkożedzisiajjestWigilia.
Noi?
Zazwyczajspędzasięwdomu.
Zazwyczajzgodziłasię.Aleniewtymroku.
Bowtymrokubędęobchodzićbardzodosłownie.
Poprostuniezauważę,żejest.
Zmarszczyłnos.
Towsumiejakjaimójpies.Niewiedziałem,
żespotkamkogoś,ktomyślipodobnie.
Nieplanujepanrodzinnegospotkaniaprzystole
zdwunastomapotrawamiisiankiempodobrusem?
Ztańczącymiświatełkaminachoinceoraz
trzydziestokrotnymodtworzeniemkolędy
Lulajże,
Jezuniu
?spytałaironicznie.
Pokręciłprzeczącogłową.
Nowłaśnienie.Podobniejakpanipostanowiłemnieco
obejśćtradycję,anawetcałkowicieinonszalancko
pominąć.
Antoninaodsunęłapustąfiliżankę.
Azdradzimipandlaczego?spytałatrochęwbrew
sobie.Wkońcuniechciaławdawaćsięwżadnedyskusje.
Facetnabrałpowietrza,apotemześwistem
jewypuścił.
Dobrze,alepodwarunkiemżepanirównieżwyjawi
miswojepowody.
Skinęłagłowąledwozauważalnie.Niechbędzie.Chwilę
pogadają,każdepowie,comuleżynasercu,apotem
rozejdąsięwróżnestrony.
Zacznęodtego,żeodjakiegośczasuniespecjalnie
odczuwamduchaświąt,anawetniedokońcawiem,
comiałobysiępodtymokreśleniemskrywaćwyjaśnił.
Zapewnearomatpierników,masamakowa,która
zawszezostajemiędzyzębami,duszeniekapusty
zgrzybamiorazzapachchoinki,podwarunkiem
oczywiście,żeniejestsztucznapodsunęłamuochoczo.
Tak,tochybadobradefinicja.Niemógłsięzniąnie
zgodzić.Muszęjednocześniewyznać,żeodpewnego