Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wilczegototemutrwanastepieodtysięcylat.
Pośniadaniuzduszonejwołowinymieliniespożytesiły.
Wydychającgęsteobłokibiałejpary,pracowalirękamiinogamijak
wioślarzenawyścigusmoczychłodziiprzekładającderki,mknęli
pośniegujakmotorówką.YangKewkońcuosobiściewydobył
nahakuwielkągazelęicieszyłsiętak,żederkaniemalsiępodnim
zapadła.ŚmiertelnieprzerażonyChenZhenpośpieszyłgouspokoić,
aYangKe,klepiącgazelę,wykrzykiwał:
Patrzyłem,jakinniłowiąnahakigazeleiwydawałomisię,
żetosen,aleterazjużwiem,żetoprawda!Prawda!Naprawdętak
jest!Dziękujęwam,wilki!Wilki!Wilki!
YangKeprzyrósłdobosakainiepozwalałChenZhenowinawet
siędoniegodotknąć,aChenZhenbałsięznimszarpaćnatej
niepewnejłodziizadowoliłsięobowiązkamikulisa.Yang
Kewyciągnąłjużtrzydużegazeleitakmusiętospodobało,żenie
chciałwracaćnabrzegiuśmiechającsięzabójczo,mówił:
Najpierwjepowyciągajmy,apotemodwieziemy,takbędzie
efektywniej.
Corzekłszy,rozłożyłwyciągniętątuszępłaskonaśniegu.
NabrzeguBiligdopaliłjużfajkęiwezwałinnych
dooczyszczeniawiększejpołaciziemikołowozów.Gospodynie
ułożyłydwastosyzprzywiezionychzdomówpołamanychdesek,
osiiwszystkiego,conadawałosięnaopał.Rozłożyłynaziemistarą
derkęirozstawiłynaniejdzbankizmlecznąherbatąiwódką,
drewnianemiskiipojemnikizsolą,aSengjieijedenzchłopców
zabilidwierannegazele,którepołamałysobienoginaśnieżnej
skorupie.PasterzenaOlonbulagnigdyniejedząpadliny,aświeżo
zabitegazeleświetniesięnadawałynaobiad.Najedzoneresztkami
powilkachpsypozostałycałkowicieobojętnewobecobdartych
zeskóry,sprawionychiparującychtusz.Gdyrozpalonojedno
zognisk,Bilig,kobietyidziecinabilinametalowealbodrewniane
rożnadrgającekawałkiświeżutkiegomięsa,posypalijesolą
irozsiadłszysięwokółognia,rozpoczęliucztęzpieczonej