Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czulisięodprowadzaniprzeztrochęzainteresowane,
atrochęwrogiespojrzenia.Dzieciprzestawałysiębawić
iwytykałyichpalcami,adorośliotwarciegapilisię
nanichprzezwitrynysklepówioknadomów.Byłowtym
wszystkimcośniepokojącego.Grobowicemiałykilka
tysięcymieszkańców,trójkarodzeństwapowinnawięc
zniknąćwtłumie,ajednakmieliwrażenie,jakbyświecili
sięnazielonoikażdyodrazuwiedział,żetuobcy.
ŚredniowieczemruknęłaAnka.
Mijaliwłaśniestaruszkę,którakosiłaswójtrawnikkosą,
takąręcznąistarą.Naglekobietaznieruchomiałaiskinęła
nanichpalcem.
Chodźcietu!
Ankawypchnęłaprzedsiebiebrata.
Idźpierwszypowiedziałacicho.
Chciałsięodgryźć,żesiostrajesttchórzem,alenie
zdążył.
Staruszkawlepiławniegospojrzeniejasnychoczu.
Sprawiaławrażenie,jakbyoceniaławartośćkonia
natargu.Jeszczetrochę,azajrzymuwzęby!
MłodeSokoły,co?odezwałasię.
Antekskinąłgłową.
Hmmruknęła.
Nicwięcejniepowiedziała,więcodeszli,nawypadek
gdybyjednakpostanowiłaruszyćzanimizswojąkosą.
Zwielkąulgądotarliwkońcudodomu.Tutajmieli
przynajmniejtrochęspokoju.
Dlaczegowmieściewszyscysięnanasgapili?
zagadnęłaciotkiAnka.
Abotobandawieśniaków.Bognamachnęłaręką.
Jesteścietunowi,więcstanowiciecośwrodzaju
atrakcjidodałaMirka.
DziękujęzatakąatrakcjęmruknąłAntek.
Najwyżejprzezpółrokuniewyjdziemyzdomu
stwierdziłaAnka.
Adoszkołyniezamierzasziść?przypomniałjej.
Cholera,zapomniałam.Skrzywiłasię.
Kiedypodjęliztatądecyzjęoprzeprowadzce,musieli
załatwićróżnepapierywszkoleiwtrybieprzyspieszonym