Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Tujesteście!wykrzyknęłaciotkaMirka,wychodząc
nataraszadomem.Niósłsięzaniącharakterystyczny
zapach.
Cotozasmród?Ankazmarszczyłanos.
Czarnybezodpowiedziałaciotkaibezceregieli
wcisnęładziewczynieworekpełenbiało-żółtych
baldachówzkwiatami.KolejnedwapodałaAntkowi.
Icomymamyztymzrobić?zapytaładziewczyna.
Zarazwampokażę.Chodźcie.Ciotkaruszyła
wstronępolany.
Rodzeństwowymieniłosiębezradnymispojrzeniami.
Nojuż!Nieociągaćsię!zawołałaprzezramięMirka.
Szliwąskąścieżkąwśródwysokichtrawikwiatów,
dotarlidomiejsca,gdziewszelkaroślinnośćbyła
wydeptanadogołejziemi.Naśrodkustałametalowa
misapełnapopiołu,wokółniejznajdowałysiędrewniane
ławki,aobokpiętrzyłsięstosgrubychgałęzi.
ChwilępóźniejdołączyłydonichBognazNastką.Druga
ciotkapostawiłanaziemikilkakartonówiwręczyła
każdemunożyczki.
Obcinamybaldachimytak,żebyzostałynam
praktyczniesamekwiatypoinstruowała.Wrzucamy
jetu,ałodyżkitutaj.Wskazałaodpowiedniekartony.
TylkoniepoucinaćsobiepalcówdodałaMirka.
Ciotkizabrałysiędopracy.Szłoimsprawnieiszybko.
Rodzeństwozdecydowanieniemiałotakiejwprawy.
Tojakwamsiępodobanaszemiasto?zagadnęła
Bogna.