Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
razie,sięzasapał.Onapodniosłaręcedogóry,byprzeduderzeniami
osłonićtwarz.Spadałynaniąrzemienieijakwężekąsały.Kopnął
wściekły.Padłanaklepisko.Kopałwgłowę,wplecy,wbrzuch,
zatrzymałsięzdyszany.Wisznialedwiewstała.Nogisiępodnią
trzęsłyodbicia,aleswojeskamlała:
Obcegowidziałam…Bronićsiętrzeba…Powiodławzrokiem
poinnychchłopachwrodzinie.
ŻadennieodważyłsiępowiedziećcośprzedStarym,choćterazten
stałzmachanyiledwiełapałoddechzwysiłku.
Durna!sapał.Czatypatrzą,larmaniepodnoszą,aona
widziała!Durna!Wodynanoś!
Zamachnąłsięnaniąjeszczeraz,aleszlaggowidocznietrafił,
bobatwypadłmuzręki.Staryzwinąłsięwsobieizacharczał.Broch,
najstarszyjegosyn,skoczyłkuniemuisłaniającegosiępodprowadził
dobarłogu.SkulonawkącieWiszniapatrzyłanatozukrywanym
triumfem.
Mokoszpokaraławas…szepnęładosiebieiporazpierwszy
uwierzyła,żenaprawdęjestjejcórką.
Niewzywajjejimienianadaremno!SłowaWiszniusłyszałastara
Jaga,którajakzwyklesiedziaławswoimkącieizbyiprzędła,cicho
pobrzękującprzęślikami.Jeszczeprzyjdąnanasgorszeterminy,
wtedyjejwsparciemożebyćpotrzebne.Gdziewidziałaśobcego?
Wiszniaprzysiadłaustópcioty.Tobyłojejmiejscewchałupie.
TylkoJagabrałaczasemwobronę.Zbabskiegokątkaodgrodzonego
odresztyizbyprzesłonązestarychskórwylazłykobiety:żonyicórki
Starego,żonyicórkijegodwóchsynów,BrochaiNiebora.Stanęły
dokołabarłoguiporazpierwszychybawżyciuodważyłysięspojrzeć
naStarego.Tenleżałzgębąwykrzywionąwdziwnymgrymasie
icharczałcorazciszej.Aimonciszejcharczał,tymonegłośniej
zaczęłymiędzysobąpogadywać.
Jaga,tyspojrzyj!przywołałBroch.Przymykałmałe,blisko
siebieosadzoneoczy,byukryćnadziejęnarychłespełnieniemarzeń
owładzynadrodem.
CiotawstałaztrudemipodeszładoStarego,wlokączasobą
niesprawnąnogę.Byłoznimniedobrze.Sobietylkoznanymi
sposobamidopatrzyłasię,żewielejużmupomócniemoże.Gęstasiwa
brodaniezdołałaskryćwykrzywionychust,jednymwytrzeszczonym
okiemnieruchomospoglądałnapowałę,adrugiezprzerażeniem
szukałoratunkupoludziachzgromadzonychwokół.Bełkotałcoś,ale
zrozumiećsięgoniedało.