Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przezcałąnoczokaniespuściłam.Siedzieliśmywchacie.Najpierw
miałnadzieję,żezasnę,agdyzobaczył,żetegosięniedoczeka,
postanowiłmniezmusić,żebymzłamaławarunkiumowy.Opowiadał,
żewiosna,żezwierzpozimiewygłodzony,żegłupiajestem,
bonadziejęmam,żedzieckosamowpuszczynocprzeżyje,amiduch
drętwiałzestrachuitylkowmyślipowtarzałam:„Mokosz!
O,Mokosz!”,bonicinnegowtymprzerażeniuniemogłamwymyśleć.
Akiedyświtnadszedł,natejswojejchromejnodzepopędziłamdolasu
takszybko,żeStaryzamnąnazdrowychkulasachniemógłnadążyć!
Leżałaśtak,jakcięzostawiliśmy.Spałaśbezpieczna,jakbyoboje,
MokoszzPerunem,czuwalinadtobą.Obudziłaśsiędopierowtedy,
kiedywzięłamcięnaręce.Izaczęłaśsiędrzeć!Nicdziwnego,znowu
trzebabyłocięnakarmić…