Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięwtelefonieniedającysiępomylićzżadnyminnym
głosinspektoraLutomiraPółchłopka,szefasekcjiterroru
kryminalnego.
Sadowskiocknąłsięnagle.Będziemusiałodnowa
zanurzaćsięwśledztwie,nasiąkaćnim.
Miałembardzonieprzyjemnyporaneknadwodą
odparłszorstko.
Dlategodzwonię.
Zarazbędę.
Szefrzadkonaprzykrzałmusiębezistotnejprzyczyny,
choćwmniemaniuPółchłopkawpolicjiniebyłospraw
nieważnych.Sadowskiwygramoliłsięwięczzabiurka
itrochęniezadowolonyposzedłnaspotkaniechromej
codzienności.Nakorytarzumijałosobyznaneinieznane,
twarzenijakie,bladeiprostackie.„Typowepolicyjne
facjatyludzipodobnychdostruganegotępymheblem
klocadrewna.Ajednakskrywającenieprzeciętną
inteligencję.Gdybyniezaangażowanietychzpozoru
zwyczajnychludzi,Wrocławszybkoprzeniósłbysię
wrzeczywistośćrodemz
Łowcyandroidów
.Stolica
DolnegoŚląskatylkozpozorujestspokojnymmiejscem.
Taknaprawdęjestciąglenawiedzanaprzezdemony.
Właśniejedenznichwyszedłzczeluści.Inanieszczęście
skrzyżowałysięnaszedrogi”.
Dopokojuszefawszedłbezpukaniaibezszacunku,jak
dopublicznegoszaletu.
Wiesz,jakajestsprawa?rozpocząłPółchłopek.
Niestety,podkomisarzniewiedziałidlategobezradnie
rozłożyłramiona.Zrobiłprzytymtakzdziwionąminę,
jakbyzobaczyłkaribuprzebranezabułkęmaślaną.
Zadwalatabędziemytumielimistrzostwa,azarok