Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ślizgasięjejwrączce,aleniebyławstanie.Czuła,jakciałoprzestaje
jejsłuchać,agłowarobisięcorazcięższa.Wychowawczyniwyglądała
naprzerażoną,aleMarysianiemiałasiłyjejpowiedzieć,żebysięnie
martwiła.Próbowała,leczwszystkostawałosięcorazciemniejsze.Tak
bardzociemne,żeprzerażające.
6.
BronisławŻytkozdalekasłyszałdźwiękisyrenypogotowia.Nie
zwolniłaninasekundę.Odruchowoprzytrzymywałkrawat,który
próbowałłopotaćpodczasszaleńczegobieguwstronęulicy
Sienkiewicza,gdzieznajdowałasięszkołapodstawowa.Czuł,żeserce
próbujeuwolnićsięzjegopiersi,biłotakmocno,żeodczuwałprzy
tymból.Brakowałomutchu,dlategorozpaczliwiestarałsięchwytać
każdyhaustpowietrza,któryzadowoliłbypłuca.
Telefonzeszkołydostałwtrakciepracy.Trudnomubyłoposkładać
wcałośćwszystkieprzekazaneprzeznauczycielkęinformacje,ale
wystarczyło,żepadłokilkakluczowychsłów.Wśródnichimięjego
córki,„pogotowie”i„zemdlała”.Wsekundęwybiegłzeswojegobiura,
zostawiającwnimzdezorientowanychwspółpracowników.Wtak
małymmieście,jakimbyłStrzelin,większośćmieszkańców
przemieszczałasięnapiechotę,Bronisławrównieżdonichnależał.
Miałobyćinaczej,miałodwieźćmałądoszkoły,aleonachciałapójść
zkoleżanką.Zostawiłwięccholernegogratawgarażuipostanowił
cieszyćsięurokamiwiosny.Dlategotraciłterazoddechpodczas
nieplanowanegobieguwstronęszkoły.Siłmujednakprzybyło,kiedy
przedgłównymwejściemdobudynkuzobaczyłstojącąnasygnale
karetkępogotowia,aprzedniąniewielkiezbiegowisko.
PaniPatrycjo!wydyszałdowychowawczyni,kiedytylkoznalazł
siękilkametrówodniej.
PanieBronisławie,dziękiBogu,żepanjest!wykrzyknęła
nauczycielkanajegowidok,apotemprzyłożyłaobiedłoniedoust,
jakbyniewiedziała,copowinnapowiedzieć.PanieBronisławie,
janaprawdęniewiem,cosięstało.Marysiaodpoczątkulekcjibyła
lekkoprzygaszona,nieswoja.Myślałam,żemożejestprzeziębiona…
BronisławŻytkokiwnąłtylkogłowąnaznak,żeusłyszał,jednaknie