Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ospokój.PanBartoszJanickiodlatzwiązanyjest
zkońmi,tobyłyzawodnikwskokachprzezprzeszkody
iwielkimiłośniktychzwierząt.Znamysięodlatijestem
pewna,żegodniemniezastąpiibędziedziałałzgodnie
zstatutemfundacji.Mocnozaakcentowałaostatnie
słowa.
Mężczyznakiwnąłgłowąiwystąpiłokrok.
Dziękuję,Agnieszko.Jegogłosbyłspokojny
imelodyjny.Powiódłwzrokiempozebranych.Cieszę
się,żeudałocisięzarazićmiłościąichęciąniesienia
pomocytaksporegronomłodychludzi!Itychtrochę
starszych.Posłałserdecznyuśmiechtrzymającemusię
zaręcemałżeństwu.Waszapomoczpewnościąjest
tunieocenionaiwierzę,żeszybkopoznamsięzkażdym
zwas.
WiktoriaszturchnęłalekkoLilkęwbok,najejtwarzy
malowałsięchytryuśmieszek.
Jagochętniepoznambliżejszepnęłakoleżance
naucho,nacotaprzewróciłaoczami.
Wiktoriaoglądałasięzakażdymprzystojnymfacetem.
Poostatnimnieudanymzwiązkukręciłasiękołomłodego
studentaweterynarii,któryczęstoprzyjeżdżałzlekarzem
Ostrowskimiuczyłsięodniegofachu.Ztego,coLilka
wiedziała,spotkalisięnawetkilkarazypozafundacją
iwydawałosięjej,żebędzieztegocośpoważniejszego.
AcozPatrykiem?Uniosłabrwi.
Acoto,ślubznimwzięłam?prychnęłaWiktoria.
Lilkapokręciłagłowąiskupiłasięnaprzemówieniu
panaBartosza.
Mamkilkanowychpomysłównato,jakprowadzić
fundację,inapewnoprzydamisięwaszapomoc.Cieszę
sięrównieżztego,Agnieszkaobdarzyłamnietakim
zaufaniem,abyprzekazaćmipieczęnadswoimoczkiem
wgłowie.
Tak,toniebyłaprostadecyzjawtrąciłaAgnieszka