Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oczywiściewylatywałamzbiura,żebyrzucićokiem
napostępypracy,aleniebyłtoperfekcyjnynadzór.
NapoczątkuMozesposegregowałkamienie,mniejsze
iwiększe.Potemzacząłwydłubywaćte,którezostały
naścieżce,poczymoczyszczałjezestaregocementu.
Ucieszyłamsię,żejestzorganizowanyiżepraca
systematycznieidziedoprzodu.Wkońcuzaczął
wytwarzaćcementizakomunikowałmi,żewrócinadrugi
dzień,gdyżtencementcośtammusi.Niewiedziałam,
comusi,iniewnikałamwszczegóły.Mozesprzykrył
wszystkoplastikiemiposzedłdodomu.
Wpiątekpojawiłsięodziewiątej.Zrobiłammukawę
ikanapki,żebydostałkopadopracy,apotemoddałam
siębłogiemunieróbstwu.Zakończyłamjużmojąpracę
natentydzień.Postanowiłamjednakniezaglądaćnaplac
budowyzaczęsto,ponieważwiedziałam,żejaksiępatrzy
komuśnaręce,gdypracuje,towszystkoztychrąk
wylatuje.Spokojniepoczekałamnafajrantiruszyłam
nainspekcję.Namiejscumojejuroczejścieżkiczekała
namniecementowawylewka,wktórejMozesmozolnie
umieszczałkamienie.Rozpocząłoddołuiparłkugórze.
Zamarłam.Widzącmojezdziwienie,Mozeswyjaśnił:
Tosiępoprawi,todopieropoczątek.
Odtejporyobawyinatrętnemyślinieopuszczały
mniejużaninasekundę.Mozeszniknąłpopiętnastej,
ajazabrałamsięzapóźnylunch.Starałamsięchoć
nachwilęodepchnąćteprzyczepionejakpijawkimyśli.
Tegodniajużniesprawdziłam,jakprezentujesięścieżka.
Myśliwróciłyotrzeciejnadranem.Byłociemno,nie
mogłampoleciećdościeżki,aleniemogłamteżjuż