Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakiedziecko?–zapytałnieufnieamant.–Janiemam
żadnegodziecka!
–Noproszę!–zatriumfowałmąż.–Dzieckateżsiępan
wypiera!Ładnezpanaziółko!Najpierwpoużywał,
apotemalimentytoniechdzieciaksamnasiebiepłaci!
–Niewmówiszmipanżadnychalimentów!–odwarknął
kochanek.–Jawogóleniechcęmiećztymnic
wspólnego!Toniesąmojedzieci,widoczniepańskażona
utrzymujekontaktyzkimśjeszcze,aletojużniemój
kłopot,drogipaniemężu!Sampansobiechowajcudze
dzieci,jadziękuję!Jasięwycofuję!
–Aha!–Mążtupnąłnogą.–Terazsiępanwycofuje?!
Onie,drogipanieCasanova!Tojasięwycofuję!Niemoje
dzieckoiniemójpies!
–Dlaczegopankrzyczy?Przecieżspokojniezapytałam.
–Kobiecygłoswyraźniesięzdenerwował.–Cozaludzie,
jakpragnęwszystkiego.Nawetzapytaćniemożna,
boodrazuchcąnóżwyciągać!Abiednapsinatusiedzi
isiedzi!
Jurekochłonąłniecoizdałsobiesprawę,żerozmawia
zżywąosobą,aniebohaterkąswojejpowieści.
Konkretniezpanią,któramieszkaławbudynkupolewej
stronie.Pochylałasięteraznadniewielkimpsemrasy
york,którywarowałobokmęskiegobuta.Gdypani
dotknęłazwierzęcia,podniosłonachwilępyszczekioboje,
panizblokupolewejiJurek,dostrzeglibezgraniczną
rozpaczmalującąsięwjegooczach.
–Mojebiedactwo–załkałapani.–Ktośgochyba
porzucił!Ludziesąbezserca!
–Możesięzgubił?–wyraziłprzypuszczenieJurek
ipogłaskałpsa.Zwierzakwestchnąłciężkoipołożyłłebek
nabucie.–Ciekawe,czyjtobut.
–But,niebut,psatrzebaratować.Niechgopan
weźmie!–rozkazałanaglepanizblokupolewej.–Janie
mogę,bomamkoty.Przecieżniezostawigopan
napewnąśmierć!
Jurekzawahałsię.Zjednejstronypsiakwzbudzałwnim
sympatięiwspółczucie,zdrugiej–odezwałsięzdrowy
rozsądek.WdomuczekałnaniegoSynek,dogangielski,