Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sypaćprzykładyrozmaitychsystemówwychowania.
Kaziausunęłasięwdrugikoniecsalonuiusiadłaprzystole,gdzie
Andrzejprzerzucałczasopisma.
Znaleźlisięodosobnieniisami,boSzpanowskiegoodwołano
dorządcy.Szukająctematu,byrozmowęzagaić,młodyczłowiek
zezłośliwymdyskretnymuśmiechemśledziłzabawęmałoletniej
górowskiejdziedziczki.
Mała,zostawionasobie,poszłaprzedewszystkimdokoszapełnego
kwitnących,cieplarnianychroślin,strojącegoparapetowedrzwi
doogroduipoczęłapełnymigarściamirwaćliście,kwiaty,całe
rośliny,rzucałajesobiepodkrzywe,niezdarnenogiideptałaponich.
AndrzejspojrzałnaKazię.Ionaprzypatrywałasiętejzabawie.
Zarumieniłasięzewstyduipodeszładodziecka.Pochyliłasięnadnią
iłagodniewyjęłazrąkcałyhiacyntzcebulą.
Niepsujkwiatków,tojebolirzekłaprawieprosząco.
Dzieckonaglewrzasnęłodzikimgłosem,rzuciłosiędoniej,wyrwało
kwiat.
Coto,Zosieńko!zerwałasięmatkainagledofurii76podobna
tupnęłanogą.
Pocodręczyszdziecko!Jakśmiesz!krzyknęłanaKazię.
Zerwałakwiat.Niechrwie.Towszystkodoniejnależy!Ona
tupani.BiednaZosieńko...no,niepłacz...nie...rwijkwiatki.Zrób
sobiebukiecik.Wolnodziecku,wolno!
Kaziablada,przerażona,cofnęłasiębezsłowa.
Wróciłanaswemiejsce,pochyliłagłowęiwidziałAndrzej,jak
drżałacałymciałem.
Tedynaglerozmowęzagaił,popchniętyżądząwydostaniasięstąd
conajprędzej.
Paniwiadomycelnaszejwizyty.Zdajemisię,żeimprędzejsię
porozumiemy,tymlepiej.Zwoliojcównaszychilosujesteśmysobie
przeznaczeni.
Mówiłprędko,zniżonymgłosem,niepatrzącnanią.
Gdyskończył,oczypodniósł.Kaziajużzapanowałanadsobą,
spotkałjejwzrokspokojny,poważny.