Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doosóbwtakimstanie.Cochwilatraciprzytomność.–
OdwróciłsięjeszczedoAnnyiZygmunta.–Jeślijejstan
jutrosiępolepszy,będąjąpaństwomogliodwiedzić.–
Rozważałcośprzezchwilę,poczymdodałściszonym
głosem:–Ksiądzmożewejść.Niewiadomo,czy...–
urwał,patrzącnarodziców.
Marcinwszedłnasalę.Dziewczynkależałazzamkniętymi
oczyma,oddychającciężko.Sercezałomotało
mupragnieniemzemsty,kiedyspojrzałnajejtwarz,
podrapaną,zwielkimsiniakiemnaprawympoliczku.
Usiadłiująłjejrękę.Podniosłapowieki,raczejjedną
powiekę.Praweokosięnieotwierało,lewebyłomocno
spuchnięteiprzekrwione.Kolortęczówek,którywzruszał
Marcinazakażdymrazem,terazbyłprawieniewidoczny.
–Wujek...
Wydawałomusię,żejejpalcenamomentzacisnęłysię
najegodłoni.
–Jaksięczujesz?–zapytał.
–Dobrze.Tylko...wiesz...jestemjużduchem.Przyszedł
dziśdomnieaniołipowiedział,żejestemduchem
wciele,aletoniemojeciało.Amożetoniebyłanioł,
możetosamBógmipowiedział?Todobrze,prawda?
Słuchałprzerażony.Dosaliwsunęłasiępielęgniarka.
–Niechksiądzsiępospieszy–powiedziałaszorstko.
SkinąłgłowąiponowniespojrzałnaMonikę.Znów
miałazamknięteoczy.
–Monika–szepnął.
Niereagowała.Niebyłpewien,czyzasnęła,czyteż
straciłaprzytomność.Namaściłją,czując,żewnim
samymcośumiera.Bałsięspojrzećwgłąbsiebie,
zastanowić,coginęło.Dopierowieczorem,klęcząc
ibłagającBogaozmiłowaniedladziewczynki,zrozumiał.