Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Byćmożemojanostalgiajestnienamiejscu–obecnie
żonkilijestmnóstwo,agrzyby,kiedyśluksus,
sąwyprzedawanenafunty.Awokadoimangostałysię
oklepane.Ależonkil–gdybytylkożonkilmógłznowu
przychodzićwrazzwiosną,jadłbymtruskawkirazem
zeswoimświątecznympuddingiem.
*
Słońcewyszłooczwartej,rzucającwyjątkowodługie
cienie.Gdyzachodziłozaelektrowniąatomową,
patrzyłemnatennależącydoProspectCottage,
dopókicieńkominaniedotknąłmorza.
Prądbrzęczywzdłużdrutów,
bywciążsma-żyćrybyifrytki.
Wzachodzącymsłońcu
pośródżwiru
słyszęgłos:
„Właścicielsamochoduonumerach
rejestracyjnychHXJjestproszony...”
Tobyłspokojnydzień.
Zaparzyłemswojąatomowąkawę,
naprawiłemściany,byoprzećsięburzy.
Odziewiątejtrzydzieścisłońceznika
zakościołemwLydd;
lewkoniawypełniawoniąpowietrze.
Odziesiątejzapalamlatarnię,
jasnoróżowaćmalśninabladoniebieskiej
ścianie.
Pospiesznieprzewracamstronyswejksiążki:
tozmrocznikpazik.