Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nodobrze.Wjegooczachwidocznebyłozaniepokojenie,alesię
uśmiechnął.Bojanarysowałemobrazek!Takjakchciałaś.Zdumą
wyciągnąłzzaplecówkartkę.
Pokażtoswojenajwiększemarzenie.Sięgnęłampodziełosynka.
Napewnotocośślicznego.MożeklockiLego?Amożejakiśnowy
samochodzik?
Pokręciłprzeczącogłową.Spojrzałamnadośćkoślawyrysunek
i,mówiącszczerze,zatkałomniezwrażenia.Spodziewałamsięczegoś
zupełnieinnego.
Tojacyśludzie,prawda?wymamrotałam.Naszłymniebardzo
złeskojarzenia.Nie,Nicolasniemógłbyprzecieżchciećczegoś
takiego!
Niewidzisz?zdziwiłsięmały.Tojesteśty.Zprzejęciem
wskazałnawyobrażeniechudejpostaciobujnej,bardzoniedbałej
fryzurzeidługich,patyczkowatychrękach.Atowujek.Przeniósł
paluszeknadrugą,niezwyklewysokąpostać,którejgłowaprawie
sięgałachmur.
Czylitojesteśty?Utkwiłamwzrokwnajmniejszejpostaci,
znajdującejsiępomiędzydwójkąpozostałychitrzymającąichzaręce.
Ahaprzytaknął.Tomy.Patrz,mama.Ty,jaiwujek
powtórzył.AtoZocha.Jesteśmyrodzinką,taką,jakąmająinne
dzieci.Właśnietegochcę!