Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mimówiła,alemusiałamsięgdzieśzapisać.Kobietaprzywołała
naustaudawanyuśmiech,poczymupiłakilkałykówkawy.
–Dzięki–powiedziałam.
Miałamnadzieję,żetobyłostatniraz,kiedymusiałamsiętutaj
pojawić.Obróciłamsięnapięcieiskierowałamdowyjścia,gdy
zatrzymałmniegłośnoodstawionynablatkubekijejskrzeczącygłos.
–Wsprawiepracy…–dodała,gdysięgałamjużdłoniądoklamki.
Zacisnęłampalcenazimnymmetaluiniechętnieponownienanią
spojrzałam.Widać,żeAgneslubiłabawićsięstudentami,pokazując,
ktotutajrządzi.–Przyjdźzatydzień.Zapisyruszająpoaklimatyzacji
pierwszaków.
Skinęłamgłową,apotemwreszciestamtądwyszłam.
Pozamknięciudrzwistukaniewklawiaturęustało,ananowo
rozpoczęłosięradosneplotkowanie.
Odłożyłamtorbęnadrewnianąławkęobokiszybkowyciągnęłam
zniejplanorazdługopis.Kucnęłam,poczymoparłamzmiętąkartkę
osiedziskoiręczniedopisałamwlucezajęciazJohanssonem.
Harmonogrammożeibyłtrochęzawalony,alezajęcianajczęściej
kończyłysięopiętnastej,apóźniejcałepopołudniamiałamdlasiebie.
No,opróczpiątków.WidocznieJohanssonniejesttypemrannego
ptaszka,otco.
Wsunęłamdotorbyplaniwyciągnęłamzniejinnąkartkę,
naktórejznajdowałysięinformacjedotyczącemojego
zakwaterowania.Jakopierwszakniemiałamcoliczyć
najednoosobowypokój,wyjątkównierobili,pytałam.Niewiedziałam,
zkimprzyjdziemimęczyćsięprzeztenrokakademicki,alemiałam
nadzieję,żenowawspółlokatorkabędziemoimprzeciwieństwem.
Imprezy,chłopcyitesprawy.Aprzedewszystkimuczulenie
nadłuższespędzanieczasuwpokoju.
Założyłambagażnaramięiruszyłamkorytarzem.Dopieroteraz
byłamwstanieskupićsięnatym,jakwspanialeprezentowałsięgmach