Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
-Ajateżmamtatę!!!-dziecięcy,niespełnapięcioletnigłosikrozpaczliwymtonem
próbowałprzekonaćkilkumężczyznsiedzącychpodbudkązpiwem.
Niewierzylimu,tojasne.Wśródogólnegopobłażliwegorechotudziecięcarączka
zostałapociągniętawstronędrogi.
Tak,onteżmiałtatę,napewno.
-Puść!!!Nomówię,puśćmnie,mamo!!!-Próbowałsięwyrwać.Chciałjeszcze
wrócićtam,podkolorowąbudkę,żebypoczućtamtąwoń.Zapachpiwa.Takpachnieli
wszyscymężczyźni:wujek,dziadekisąsiad.Ikażdytatakolegówzpodwórka.Jegotatuśteż,
zpewnością.
Matkatrzymałagomocno.Zbytmocno,bymógłsobieporadzićzjejuściskiem.Żeby
pokonać,uwiesiłsięnajejręceiczekał,dłońmatkisiępodda.Nawetniezauważył,że
siatkawypełnionazakupamizpobliskiegostraganuwypadłajejzdrugiejręki.Powinnateraz
gopuścićipozbieraćleżącenachodnikujabłkaipomidory.Przyklękła.Zamiastzbierać
zawartośćtorby,zcałejsiłyprzytrzymywałaterazdziecko.Zabolałe.Powolizbliżyłatwarz
dodziecięcychoczu.
-Synku,syneczku-zaczęłacicho.
-Nicniemów!!!-Nadalbyłrozżalony.Choćbardzosięstarał,niepotrafiłopanować
drżeniabrody.
-Kochanie...-chciałagodosiebieprzytulić.
-Nicmnienieobchodzi,żemniekochasz!!!-wykrzyknąłiłzypotoczyłymusiępo
policzkach.-Chcęmiećtatę!!!
Zwiesiłagłowę.Wtymmomencieniewiadomobyło,któreznichdwojgajestbardziej
bezradne.
-Kochamcię-powiedziała.-Pamiętaj,żeciękocham.
2