Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Powiedziałem„pieprzony”.
-Nowłaśnie.
-Jaremaniechceiśćdolokalu?
-Chce,chce,tylkotagrypamunieodpuszcza.Biedaczeksiedziprzykutydołóżkaod
dwóchdni.Mówi,żejużgooczyboląodspania.
-Takiemutodobrze.
-No,niewiem...Chociażondasobieradę.Wdzieńśpi,wnocygrasuje...
-Majakąśfajnąpielęgniarkę?
-E...zarazpielęgniarkę...Telewizor,komputer...tonajlepsiprzyjacielewniedoli.Ale
założęsię,żenietraciczasu.Nietraciwtymsensie,żepróbujecośwyszukaćnaweekend.To
dobryznak.Botoznaczy,żemawolęwalkiiwiarę,żeladadzieńozdrowieje.Ajakwiesz,to
główniewiaraczynicuda...-Zaśmialisię.
-Muszęjużiść.Mamdziśpoprowadzićnaradęzamiaststarego.
-Możewpadniemywieczoremdonaszegobiedaka?Pamiętasz,żemadziśurodziny?
-Orany,dobrze,żemiprzypomniałeś.Coprawda,niewiem,czysięwyrobię.Ale
zadzwonię,jeślipuszcząmnieprzedpółnocą.
-Jaitaksiędoniegowybieram.Muszęmukupićkilkapiw,bonadmiarwitaminyC
gozabije.Jeślidaszradę,tospotkamysięuniego.
-Spoko.
Barnabapodszedłdobufetu.Wyjąłzkieszenipięćdziesiątzłotychipołożyłjena
blacie.
-Proszępodziękowaćkucharzowi.Jajecznicabyławyśmienita.
Barmanwydałmuresztę.
-Nie,nie,resztadlapaniKasi,kelnerki.Niedość,żezrobiłanampysznąkawę,tow
dodatkuwłożyładziśładnąsukienkę.Miłojeśćśniadanie,kiedyjestnakimzawiesićoko.-
Mrugnąłporozumiewawczo.
-Jasne,dziękuję.-Barmanbezceregielizgarnąłresztę.
BarnabaiŁukaszskierowalisiędowyjścia.Zarzucilinasiebiemodnetejjesieni
płaszczeiwyszlinaulicę.
Szybkoszliwstronęparkingu;wkońcudeszczmógłbymiećzływpływnaichmodne
fryzury.Napożegnanieuścisnęlisobiedłonie.
-PostarajsięwpaśćwieczoremdoJaremy.
-Jeślisięnieuda,zdaszmiranorelację.Dryndnęipowiem,coijak.Iwrazieczego
przekazkolesiowi,żegrywkoszaodpadają.Niechwysilimózgownicę,skorolenisięw
wyrku.Niechwymyślicośekstra.Bieganiezapiłkąjużniepodnosimiadrenaliny.Tobie
pewnieteżnie.Rozumiem,żetenpomysłzkoszykówkątowynikniżumyślowego
spowodowanegochorobą.Jeśliudamisiędojechać,sammutopowiem.Nara.
-Nara,stary.Idajimpopalićnatejnaradzie.
Rozjechalisiękażdywswojąstronę.
Wpracywszystkoszłoswoimtrybem.Ponieważszefwogóleniepojawiłsięw
biurze,Barnaba-jakojegonieformalnaprawaręka-byłzmuszonyprzezcałydzień
zajmowaćsiępierdołami.Szłomutocałkiemsprawnie;wkońcunieoddzisiajbyło
wiadomo,żemadoskonałepredyspozycje,abykiedyś,wprzyszłości,zająćmiejsce
przełożonego.Zjednejstronyczekałnatendzieńzniecierpliwością,zdrugiej-rozumiał,że
wzięciewiększejodpowiedzialnościzalosyjakiejkolwiekfirmybędziesięwiązałozjeszcze
większymograniczeniemwolnegoczasu.Niebałsięwyzwańipotrzebowaładrenaliny,choć
takitrybżyciasprawiał,żeczęstoczułsięzestresowany.Musiałtowszystkoodreagowywać.
Życie,jakieprowadził,zupełnienieprzypominałotego,jakieprowadzilijegostarzy:pracaod
ósmejdoszesnastej,apotembamboszki,piwkoitelewizorek.Imwystarczałspacerw
5