Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
prawda,botrudnosobiewyobrazićcherlawego,ku-
lawegozłodziejaoprzepitym,zachrypniętymgłosie
zpiękną,wysokąbłyskotką,zbudowanąjaktrzeba,
anawetlepiej…Prawdęmówiąc,szczegółyanato-
micznebyływtychwspomnieniachnajważniejsze.
Aleprzyjęliśmyzasadę,żewewszystkowierzymy.
Niektóreopowieścibyłytakienaiwneiśmieszne,aż
zatykaliśmysiękocami,żebysięniebrechać…Prze-
chwalaliśmysięprzedsobątymibabamijakmali
chłopcyzabawkami,któremająwdomu,aleniemo-
gąichwynieśćnapodwórko,takżeniktniespraw-
dzi,czymówiąprawdę.
–Tymusiałeśdobrzeopowiadać.–Uśmiechnę-
łamsię,zprzyjemnościąobserwującjegoożywioną
twarz.
–Byłemwtymniezły…–przyznałsięizamilkł.
Widziałam,żemyślamibyłterazprzykumplach
zceli,jegooczybyłynieobecne,choćpatrzył
nastół.Zacząłjeść,niechciałjużmówić.
–Chybanietęskniszzanimi?–zapytałamcicho.
–Nie.Śmiesznychchwilbyłotamniewiele…
Większościztego,cosiętamdziało,szczególniewie-
czoramiinocami,niechcesięwspominać.–Spojrzał
miprostowoczy.
–Więckażdeznasmacoś,oczymchcezapo-
mnieć.Napijemysięwina?
Obserwował,jakwyjmujękieliszkiiwybieram
butelkę.Potknęłamsięojedenzkartonówzawala-
jącychśrodekdywanu,aonzerwałsię,gotówmnie
podtrzymać.
34