Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niedochodziłydoniejżadnedźwięki.Podobniejak
poprzednimrazemdomwydawałsięzupełniepusty.
–Halo!–zawołała.–Jesttuktoś?
Odpowiedziałajejjedyniecisza.
Usiadłazmęczonanaławeczceobokwejścia,natej
samej,naktórejjeszczetakniedawnoczekała
nagospodarza.Déjàvu.Wyjęłazplecakamiskędlapsa
inalaładoniejresztkęwody.Mądralanatychmiastzaczął
łapczywiechłeptać.To,cozostałowbutelce,sama
wypiłarówniezachłannie.Mogłasięposilićkanapką,ale
dużointensywniejniżgłódodczuwałapragnienie.Kiedy
jewreszcieniecozaspokoiła,włączyłakomórkęispojrzała
nawyświetlaczzwłączonymGPS-em.Wreszciedziałał!
Stądodjejcudownegodomudzieliłojądokładnieosiem
kilometrów.Osiem!Szmatdrogijużpokonałainie
wyobrażałasobie,żemogłabywrócićpieszo.Może
dokogośzadzwonić,możektośjąstądodbierze?Ale
dokogo?DopaniMarii?Tylkoonaprzychodziłajej
dogłowy.Amożezłapaćstopa?Czyktośbędzienatyle
uprzejmy,żezabierzejązpsem?Mądralamałyprzecież
niebył,alewyglądałłagodnie,chociażterazmógł
odstraszaćbłotnymiplamami,jakichsiędorobił,ganiając
polesieiłąkach.
–Wczymmogępanipomóc?–Usłyszałanagle
poirytowanyniskimęskigłos.
Ażpodskoczyła,zaskoczona,akomórkawypadłajej
zdłoni.Obejrzałasięnatychmiastiujrzałagospodarza
tegoprzybytku,TeodoraAdamczewskiego.Stałobok
ipatrzyłnaniąnieprzyjaźnie,marszczącprzytymswoje
gęstebrwi,coczyniłojegotwarzjeszczebardziejsrogą.
–Bardzoprzepraszam…–odezwałasięniepewnie,