Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cijestnietylkojegoobowiązkiem,lecz
takżeprzyjemnością.
Uczsię,Gajuszu,jakokazywaćwdzięczność!
Niewyglądałteraznaszczególniewdzięcznego.Może
fantazjowałotym,jakmiłobyłobymniejednakwyssać,
aletoniewchodziłowgrę.Pomijającfakt,żeniedałabym
siębezwalki,atęraczejnapewnobymwygrała,samo
podniesienienamniekławpędziłobygowpolityczny
koszmar.Miałamzbytwieluprzyjaciół,zbytwielewięzi,
byuszłomutonasucho.Ichoćniebyłtakpraktycznyjak
Roman,nieśpieszyłomusiędokłopotów.
–Wejdźmydośrodka–powiedziałprzezzaciśnięte
zęby.–Porozmawiamy.
–Jesteśpewien?Zrozpędumogłabyciurządzić
skalniaczek,kamieniejużsą.–Mironuniósłbrewikącik
ust.
Bydlę,mojebyłonawierzchu,wygrałamzakład,brzozy
złamałyGajusza,alediabełmusiałmijeszcze
podokuczać.Zignorowałamgo,wiedząc,jaktegonielubi.
–Wspaniale.–Wyszczerzyłamsięiwytarłamdłonie
onogawkiczarnychdżinsów.–Wnajbliższychdniach
dostanieszrachunekzadrzewa,Gajuszu,wystawiony
przezfirmęJawora,bądźuprzejmyzapłacić.
Sześćdorodnychbrzóztoniemaływydatek,trochę
zadużynamojąkieszeń,alenienakieszeńKsięcia
wampirów.Warknął,aleniezaprotestował.Wkońcu
drzewarosnąnajegodziałce,prawda?