Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niebędęcizabraniał.odrzuciłtwojąofertępotej
szopcezbrzozami,aginęlibynastępni…
Tak,wiedziałam,corobię,kopiącgroby.Mały
szantażykemocjonalny.Wampirysąposłusznemistrzowi,
alemająteżinstynktsamozachowawczy,któregonie
należylekceważyć.
–Czytodotyczytylkotwojegogniazda?
–Niewiem.–Drgnąłlekko.
–WTrójprzymierzusąjeszczeinnegniazda?
–Jedno,podporządkowanemnie.Kilkadomów,kilku
samotnikównalennie…
–Słyszałeś,byitamdziałosięcośniepokojącego?
–Niemówimyotakichrzeczach…
–Tak,wiem,tajemniceiukrywaniesłabości.–
Westchnęłam.Oileprostszebyłobymojeżycie,gdyby
wszyscysięsprawniejkomunikowali…–Wyglądanato,
żejaimójsynzłożymykilkawizytsąsiedzkich.Jeszcze
jedno,Gajuszu…
Czekałzlekkąrezygnacjąwoczach.
–Jeślitosięokażepotrzebne,atakwłaśniesądzę,
wezwędopomocymoichprzyjaciół,niewampiry,może
nawet–zwłaszczaniewampiry.Sądzę,żepotrzebne
sąstrażezadnia,przynajmniejdoczasu,ażsiędowiemy,
codokładniesiędzieje.Oznaczato,żebędęmusiała
wprowadzićkogośnatwojeterytorium.Zgadzaszsię?
Skrzywiłsię,jakbymmukazaławypićtran.
–Towampirzesprawy,wiedźmo.
–Tak,wiem,alejeślichcesz,byzarokwtymmiejscu
wciążtoczyłysięjakieśwampirzesprawy,aniehulał
smutnowiatr,tochybalepiejspuścićniecoztonu
iprzyjąćkażdąpomoc.Biorętonasiebie,niebędziesz
imnicdłużny–dodałam,wiedząc,żewolałbysobie
odgryźćstopę,niżmiećdługuwilkówczymagicznych,
atoonichmyślałam.
–Czemutorobisz?
–Botaktrzeba.Idawnoniepowstrzymałamżadnej
katastrofy.Mójkomplekszbawcydoskwieramirównie
mocnojakgłódadrenaliny.–Uśmiechnęłamsięszeroko,