Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zzadumywyrwałomniecichepukaniedodrzwi.
WprogustałaTeresazniepewnymuśmiechem
natwarzy,ręcetrzymałazaplecami.
–Wejdź,proszę!–zawołałam.–Jestjakiśproblem?
–Nie,nic,oczymbyśniewiedziała.Pomyślałam,
żemożeszpotrzebowaćmałejpomocyzgarderobą.
–Czytaszmiwmyślach?–zapytałamżartobliwie,
wiedząc,żepotrafiłatorobić.
–Nie,wiem,żetegonielubisz.AleznamJoachima
natyle,bywiedzieć,żetanagłaniefrasobliwość,jeśli
idzieostroje,umiłowaniewygody,anieelegancji,
icałkowitaobojętnośćdlawymogówetykiety…toraczej
nowecechy.Wcześniejlubiłsięstroić,ajegoszafa
niewieleustępowałamojej.–Parsknęłazrozbawieniem.–
Teraznajchętniejnosiłbytylkodżinsyit-shirty.
Todoniegoniepodobne.
Westchnęłam.Nawetnagarderobęmojegowampira
miałazgubnywpływ?
–Cośwtymjest,Tereso.Nacodzieńniezawracam
sobiestrojamigłowy.Chybanic,cozesobąprzywiozłam,
niespełniawymogówwampirzejetykiety.Pakowałamsię
wpośpiechu,ponaglanaprzezstrachiniepokójJoachima,
aletoniewielezmienia.Niemamwszafieodpowiednich
kreacji.–Uśmiechnęłamsięniepewnie.
Teresazawszebyładlamnieuosobieniemelegancji,
niewymuszonej,naturalnejklasyikobiecości.Jejsuknie
leżałynaniejlepiejniżmojenamniekiedykolwiek.
Nawetteraz,wmiękkiej,bordowejspódnicydokolan
ikremowym,kaszmirowymbliźniakuwyglądała
znakomicie.Jejjasne,lekkofalująceprzypoliczkachwłosy
układałysięznakomicie.Makijażnosiłanatylesubtelny,
byniewprawneokozupełniegoniedostrzegło,ale
znakomiciepodkreślałjejpięknyowaltwarzy,duże
ilśniącefiołkoweoczy,ipełnewargiodelikatnym,
słodkimwykroju.Należaładotegotypukobiet,którym
zawszetrochęzazdrościłam,alenigdy,nawetprzez
chwilę,niewierzyłam,żemogłabymimdorównać.To,
żezapewneskuteczniejniżTeresamogłabym