Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skazujemy,chcąccokolwiekopowiedzieć.Możetylkopozamedyczną
diagnoząiczęściątekstuwramcenekrologujedenjęzykwystarcza,
byzbliżyćsiędoprawdy.
Tomożepodzielićsięswoimpisaniem?zkimśtakim,ktopisałjak
żebrakprawdywsztuceoniejsamej,gdybyktośtakiistniał.
Ztychdochodzeńnigdzieichodzeniazaczymś,czegosięnie
pozna,aniepoznanegojeszczedużoizawszezamało,bygdzieśsię
naprawiaćpokolejnychfiaskach.
Oprócznarzeczonych,ktobędzienasodczytywał,naszekawałki
zapisanesłowami,aledoodczytaniatylkowewspólnejwyobraźni.
Naiwnośćszukanianiepozwalałakolekcjonowaćtwarzyizdarzeń,
tylkobyćrazemwodcinkachczasu,naprzejścieulicami,naspotkanie,
którenastoprocentjużsięniepowtórzy.
Pomyślałem,wyślęciwydanąwłaśnieZagładę
fasoli,opowiadaniaponicidlanikogo,takjakbyćpowinno.
Pierwszylistwtedyposzedłdociebienaadres„Twórczości”
razemześwieżąZagładąfasoli.Listbyłkrótkiitakijakksiążka,
zaczynałsię:
„Spotkałemgonaulicy.
Powiedziałemomojejksiążce.
Opowiadania?zapytał.
Opowiadania.
Aleprozą?
Prozą”.
Zapisanarozmowaznieznajomymnaulicyprzyciągnęłaciebie,
musiałapowiedziećci
omnie,jakksiążkamówiłaomoimpisaniu.Bardzopotrzebowałeśtej
relacjimiędzyutworemawyobrażeniemjegoautora,ztejrelacji
budujesięprawdaosztuce,otym,jakiezawierawsobiemożliwości
życiadlarobiącegosztukę.Wiedziałeśotymjaknikt.
ByłociepłeprzedpołudnieizdobywanieWarszawyzacząłem
oddworcacentralnego,odtoalety.Mójpierwszyatakodparłababka