Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niechcę,żebyśdonikogodzwoniła.Damsobieztymradęsam.
–Powinieneś...
–Dajmi,kurwa,spokój!–wrzasnąłem,podrywającsięzfotela.Nie
zrobiłemtegospecjalnie.Talerzzkanapkamispadłzestołunapodłogę
istłukłsięznieprzyjemnymbrzdękiem.
NaRenaciemójwybuchniezrobiłżadnegowrażenia.Wstała
spokojniezkanapy.Poszładoprzedpokojuipochwiliwróciła
ztelefonemkomórkowymwdłoni.Odblokowałago.Wyszukałanumer
ipodsunęłamiaparatniemalpodnos.Spojrzałemnawyświetlacz
–JaninaMama.Musiałemtylkodotknąćzielonąsłuchawkę.
–Próbujęcitylkopomóc–powiedziałacicho.
Wziąłemodniejaparat.Jużmiałemnacisnąć,kiedysięzawahałem.
Jednarzeczprzezcałydzieńniedawałamispokoju.Itobyćmoże
przedniąnajbardziejuciekałem.Wkońcumusiałemjązsiebie
wyrzucić.PodniosłemwzroknaRenatę.
–Onanieżyje.
–Tak.
–Niepowinnojejtambyć.
–Wiem–powiedziała.–To,cosięwydarzyło,jeststraszne.Nie
powinnojejbyćwtymsamochodzie.
Potrząsnąłemgłową.
–Nierozumiesz.
–Maciek,tostrasznatragediai...
–Nierozumiesz–powtórzyłem,walczącsamzesobą,żebyznowu
niewrzasnąć.Renatazamilkła.Spojrzałanamniebadawczo.
–Czegonierozumiem?–zapytała.
–Powiedziałami,żewyjeżdżanaplanserialudoKrakowa,
azginęłapodMrągowem–odparłem.–Niepowinnojejtambyć.
WoczachRenatypojawiłosiępytanie,alejanieznałemnanie
odpowiedzi.